Prokuratura Okręgowa w Krakowie postawiła trzem mężczyznom zarzuty zabójstwa byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji. Dwaj podejrzani przyznali się do winy. - Podejrzani to członkowie tzw. gangu karateków: Dariusz S., Marcin B. oraz Robert S. Grupa ta w latach 1993-1995 dokonała kilkudziesięciu wyjątkowo brutalnych napadów rabunkowych w całej Polsce. Wiarygodność ich wyjaśnień potwierdziły przeprowadzone z udziałem jednego z podejrzanych czynności na miejscu zbrodni - informuje Ewa Bialik z Prokuratury Krajowej.
To kończy sprawę sprzed 26 lat? Według śledczych głównym motywem miał być motyw rabunkowy. Choć, jak przyznał szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (47 l.), nie można wykluczyć innych powodów. W podobnym tonie wypowiada się Andrzej Jaroszewicz, syn byłego premiera. - Przecież z domu prawie nic wartościowego nie zginęło. Na wierzchu zostały srebra, bardzo wartościowe obrazy, kosztowności. Zwykli złodzieje by tego nie zostawili. Do tego ojciec był długo maltretowany. Kilka godzin go męczyli. Nie torturuje się człowieka tak po prostu, nie w tym przypadku. Mam przypuszczenia, że to było morderstwo na zlecenie. Ktoś tych ludzi wynajął. Teraz prokuratura powinna ustalić, kto to zrobił. Mój ojciec był wysokim oficerem Wojska Polskiego. Następnie wiceministrem obrony. Był u władzy około 30 lat. Miał ogromną wiedzę, która mogła komuś przeszkadzać albo ktoś chciał ją pozyskać. Na pewno posiadał różne dokumenty, ciekawe choćby z punktu widzenia historii - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską.
Małżeństwo Jaroszewiczów zostało zabite w swoim domu w warszawskim Aninie w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r.