Tylko programowo apolityczny „Dziennik Gazeta Prawna” sobie nie poużywa, bo trudno pisać o wpływie obchodów katastrofy smoleńskiej na naszą gospodarkę. „DGP” donosi o kolejnym efekcie ciężkiej pracy (sterowanej centralnie, nakazowo-zakazowo-rozdzielczej) brukselskich urzędników. Wprawdzie po wprowadzeniu jarzeniówek kilkanaście razy droższych od naszych starych, dobrych, rodzimych żarówek i po zakazie delektowania się ogórkami o niestosownych wymiarach, trudno spodziewać się nakazu zatrudniania w strukturach unijnych ludzi o wysokim ilorazie zdrowego rozsądku. Więc teraz Unia postanowiła nam trochę zwiększyć bezrobocie a zarazem zlikwidować konkurencyjność w branży poprzez ustanowienie monopolu na produkcję jednorazowych torebek na zakupy. W imię Unii, uniformizacji i kto wie, jakiej tam jeszcze uni... Amen.
Przeczytaj koniecznie: Super prasówka: „Są w Warszawie prawdziwe laseczki”
Choć „Gazeta Wyborcza” donosi, że biskupi ogłaszają koniec żałoby posmoleńskiej i wzywają naród do pojednania, coś nie chce mi się wierzyć, że obywatele tak katolickiego kraju dadzą temu posłuch. „Sprawa smoleńska” budzi i budzić będzie dużo większe emocje, niż przewidywalne stanowisko biskupów.
Mamy też tej samej gazety ciąg dalszy wielotygodniowej walki z pseudokibicami. Do rozprawienia się ze stadionowym chuligaństwem rząd zaprasza PZPN i... kluby piłkarskie (jakby to one miały największy interes i determinację w pozbyciu się swych fanów). Mają temu służyć dwa wynalazki – jeden rządowy i bardzo nowoczesny, czyli elektroniczne obrączki dla kiboli oraz drugi - autorstwa gen. Augusto Pinocheta, czyli sądy na stadionach piłkarskich. Kto wie, może to i lepsze rozwiązanie niż mecze w ogóle bez kiboli, co by się niechybnie źle skończyło dla architektury wciąż odbudowywanej po wojnie naszej stolicy.
Tymczasem na Litwie trwa w najlepsze dyskryminacja Polaków, teraz już usankcjonowana prawnie. „Rzeczpospolita” pisze o tym na pierwszej stronie. Prezydentce Grybauskaite na pewno ulżyło, po tym, jak wreszcie mogła zrzucić maskę rzeczniczki przyjacielskich stosunków polsko-litewskich. Podpisując ustawę o oświacie, zafundowała polskim uczniom warunki do nauki gorsze niż za czasów ZSRR. Najwyraźniej dla pani prezydent traktaty o dobrych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy (chodzi o ten z 1994 roku) obowiązują tylko tych przywódców, którzy je zawierają.
Franciszek Tyszka, dziennikarz działu Opinie Super Expressu