Stanisław Drozdowski: Polański, Jackson i Gil

2013-10-05 6:00

Reżyser Roman Polański w jednym z wywiadów powiedział, że jedyną prawdę o nim znajdziemy w jego autobiografii "Roman", gdzie sam wystawił sobie pomnik z holocaustem w tle. Pisarz Christoper Sandford w nieautoryzowanej biografii "Polański" też wystawia pomnik... artyście. Nie omija jednak i nie bagatelizuje pedofilskiego epizodu w życiu reżysera. I otwarcie pisze o seksie Polańskiego z amerykańską 13-latką, sugerując seks analny. Poza tym obie opowieści niewiele się różnią. Do gloryfikujących dziś reżysera mam dwa pytania, które wypada po prostu zadać. - Dlaczego reżyser nadal nie ma wjazdu do USA? I co by zrobił każdy z obrońców Polańskiego, gdyby taki ktoś uprawiał seks, o którym wyżej, z ich nieletnią córką?

Kto widział kontrowersyjną biografię "Living with Michael Jackson" (2003), na własne oczy zobaczył, jak bezkarnie można tłumaczyć własną pedofilię, żyjąc w przekonaniu, że pieniędzmi można wszystko załatwić. Choć z ekranu płyną słowa nieletnich ofiar, będące jasnym oskarżeniem nieżyjącej już dziś megagwiazdy muzyki pop.

Ani o Polańskim, ani o Jacksonie nikt nie mówi dziś pedofil. Dlaczego? Bo są znani. Dlaczego? Bo to oni mogli użyć mediów i pieniędzy do obrony samych siebie.

Wczoraj na drogę obrony swojego imienia wstąpił najsłynniejszy dziś niestety polski ksiądz - Wojciech Gil. Oskarżany o pedofilię w Dominikanie zapewnia, że nikogo nie skrzywdził. Podobnie przez lata zapewniali Polański i Jackson. Media są potężnym orężem wyrażania opinii i budowania tzw. prawdy.

Wierzę, że oddając głos księdzu Gilowi, oddadzą go również jego ofiarom (według niego domniemanym). Teraz, kiedy "Super Express" ujawnił miejsce, w którym się ksiądz Gil ukrywał, można będzie doprowadzić do konfrontacji obu stron.

A księdza przed sąd...