Sławomir Jastrzębowski: Żebyście się potem nie wstydzili

2011-09-30 9:39

Nie wiem jeszcze, na kogo będę głosował. Chociaż wybory już za tydzień, nie podjąłem jeszcze decyzji. Może za dużo wiem o politykach? A może wiem o nich za mało? Takich jak ja niezdecydowanych obywateli jest w Polsce kilka milionów. Niewykluczone, że właśnie ten ostatni tydzień przekona mnie, do którejś opcji. Może w tym wyborczym biegu, tak jak to często w życiu bywa, najważniejszy okaże się finisz?

Mam więc trochę więcej niż osobistą prośbę do polityków. Przekonajcie mnie do siebie zbliżającą się tygodniową końcówką kampanii wyborczej. Uczciwą, bez żadnych głupawych obietnic bez pokrycia, na które nie macie i nie będziecie mieć pieniędzy.

Bez opluwania konkurentów i przypisywania im cech potworów. Powiedzcie co chcecie, co możecie, co umiecie zmienić, żeby nam obywatelom było lepiej. Bo, nie oszukujmy się, wam politykom jest już dość dobrze.

Zastrzegam, że nie chce mi się patrzeć i słuchać waszych "Pomożecie?". My wam pomagamy, odkąd pamiętam z całych sił, bo nie mamy wyjścia, a wy nam w zamian systematycznie piętrzycie trudności.

Powiedzcie konkretnie, co zrobicie dla młodych i starszych bezrobotnych, dla biednych, dla wykluczonych. Co zrobicie dla drobnych przedsiębiorców, którzy są solą tej ziemi, a którym co chwila utrudniacie swoimi przepisami życie.

Co zrobicie, żeby emeryci i renciści nie pogrążali się w biedzie. Tylko bardzo proszę bez żadnych gładkich, pustych frazesów. Jeżeli chcecie powiedzieć, że dacie, to mówcie od razu, skąd weźmiecie pieniądze.

Więc przez ten ostatni tydzień chcę być do was przekonywany. Zróbcie to. Pamiętajcie, że będę pamiętał każde wasze słowo, każdą obietnicę. I nie planujcie niczego, czego będziecie się potem wstydzić. Powalczcie uczciwie o kilka milionów niezdecydowanych Polaków. Warto.