Bez wątpienia Radosław Sikorski ma zalety. Doświadczenie w polityce, wykształcenie, Oksford, angielski, ustosunkowaną żonę pisarkę z dobrej amerykańskiej, prawniczej, żydowskiej rodziny i pewnie parę innych zalet jeszcze by się znalazło. Jak każdy ma też wady, znam wierniejszych (spokojnie, chodzi o zmianę barw partyjnych), jest autorem mało przemyślanych oficjalnych wypowiedzi i kompletnie nieprzemyślanych nieoficjalnych, czy też podsłuchanych wypowiedzi, dość leciutko traktuje pieniądze podatników przy płaceniu rachunków w knajpach czy też przy tak zwanych kilometrówkach i parę innych wad pewnie by się znalazło. Proszę zwrócić uwagę, że nie napisałem, co by się może jeszcze znalazło na nagranych przez kelnerów taśmach, bo może nic. Nie tylko w moim przekonaniu ten niekonwencjonalny polityk ma zdecydowanie więcej wad. Jego decyzja niekandydowania do parlamentu jest więc jedynie słuszną decyzją.
Nad tą trumną cicho jednak nie było, Michał Kamiński stwierdził, że Sikorskiego zaszczuto, a ks. Kazimierz Sowa nazywany przez złośliwców biznesmenem rzekł, że "Polski nie stać na taką stratę". Panowie, nie wygłupiajcie się, a już na pewno nie wygłupiajcie się publicznie. Nie zabijajcie takimi wypowiedziami swoich wizerunków (przy założeniu, że wciąż nie są martwe). Radosław Sikorski popełniał długo i skutecznie polityczne samobójstwo. Aż mu się udało. Dla polityki jest martwy, choć w Polsce istnieje instytucja politycznych zombi. Na pewno może odnaleźć się w biznesie, bo zna tam tego i owego. I my, zwykli Polacy, życzymy teraz panu Sikorskiemu wszystkiego dobrego. A możemy mu życzyć wszystkiego dobrego ze szczerych naszych serc, ponieważ on przebywać będzie teraz z daleka od naszych, czyli państwowych pieniędzy. Powodzenia!