Oczywiście żartuję, bo nie podejrzewam Czytelników o taką lekkomyślność. Na nią mogą sobie pozwolić tylko politycy, bo wydają nie swoje pieniądze, lecz podatników. A kiedy dochodzi do nieszczęścia, jak w przypadku Grecji, to winny jest kto? Oczywiście obywatele, czyli my, podatnicy, których pieniądze zmarnotrawiono. Słysząc te permanentne jeremiady polityków narzekających na populistyczne społeczeństwa, zadam fundamentalne pytanie intelektualisty z PSL: jak długo można konia batem bić? To nie Grecja brała pożyczki, lecz grupy finansowe, głównie z Niemiec, wciskały kredyty, korumpując przy okazji ateńskich polityków. Opisał ten mechanizm Jurgen Roth w książce "Cichy pucz, czyli zawłaszczanie Europy przez niejawne elity gospodarczo-polityczne". Do ostatniego momentu wciskano Grekom niemieckie łodzie podwodne, choć państwowa kasa w Atenach była pusta. Dla Niemców to nie był problem, bo rząd w Berlinie zaoferował kredyt. Stocznia w Hamburgu miała zbyt na kilka łodzi podwodnych. To tylko jeden z setek przykładów, jak Niemcy zapewniały sobie koniunkturę na swoje produkty, kredytując ich zakup w krajach, których nie było na nie stać. Roth opisał, jak bogaciły się na tym procederze europejskie grupy finansowe mające przyzwolenie kanclerz Merkel i innych gigantów polityki europejskiej.
Na miejscu Kopacz nie wycierałbym sobie buzi Grecją. Polska, według oficjalnych danych, jest zadłużona na ponad 900 mld zł, czyli ok. 250 mld euro. Grecja znalazła się w agonii finansowej, bo przekroczyła 300 mld euro zadłużenia. A teraz smutna wiadomość dla lemingów. Leszek Balcerowicz twierdzi, że nasze prawdziwe zadłużenie przekracza, i to znacznie, 1 bln zł, a więc jest większe niż greckie 300 mld euro. W tym przypadku bardziej wierzę Balcerowiczowi niż Kopacz smoleńskiej. Grecy musieli zastawić swoje wyspy na Morzu Egejskim, część majątku narodowego, a może jeszcze Akropol. Obawiam się, że wyspa Wolin, Mazury i pisemne gwarancje Komorowskiego o tym, że żyjemy w złotym okresie, nie zadowolą naszych wierzycieli. Premier straszy Grecją, nie dostrzegając, że Tusk zrobił z niej nieznane w Helladzie danie, czyli Kopacz po grecku. Ciężkostrawna potrawa, ale zawsze można się wstydu najeść.