Kibice to nie kibole - nie mieszajmy ich
Po pierwsze, nie akceptuję punktu widzenia rządu i władz, to znaczy optyki pomieszania kibiców z kibolami, czyli stadionowymi bandytami po prostu. Oczywiście władze (czytaj: Platforma) mówią, że wcale, że nie, że nie mieszają, że właśnie rozróżniają i walczą tylko z kibolami.
Ale to prawda nie do przyjęcia dla znających fakty. A fakty są takie, że Platforma po karygodnych bandyckich zamieszkach dopuściła się karygodnej decyzji bazującej na odpowiedzialności zbiorowej. W odwecie pozamykano stadiony przecież nie tylko bandytom w szalikach, ale zwykłym kibicom także.
Stosowanie odpowiedzialności zbiorowej to praktyka dyktatur i Platforma wylała tu dziecko z kąpielą. Teraz wygląda na to, że na końcówce kampanii kibole są potrzebni PO jako straszak. Pokazuje się więc straszne sceny, strasznych bandziorów, ale jakoś nie ma obrazu kibiców, którzy przez decyzje rządu nie mogli obejrzeć meczów.
Staruch nie jest patriotą-bohaterem
Ale nie akceptuję też punktu widzenia tej części opozycji, która usiłuje z ludzi pokroju Piotra S. ps. Staruch zrobić patriotę-bohatera. Miły pan "Staruch" zbluzgał swojego piłkarza z Legii, a potem mu przyłożył. Wina piłkarza polegała na tym, że grał tak sobie, a potem miał czelność zareagować werbalnie na chamstwo "Starucha". Więc jeśli teraz aresztowanego pod zarzutem rozboju kibola odwiedzają za kratami politycy opozycji, to jest to z ich strony bardzo ryzykowne.
Doradzałbym większą powściągliwość wobec tego towarzystwa. Nie wiem, czy "Staruch" jest winny, czy niewinny. Obiecuję, że "Super Express" będzie uważnie przyglądał się jego procesowi i temu, czy władze nie chcą z niego zrobić kozła ofiarnego za szefowanie przyśpiewkom: "Donald matole, twój rząd obalą kibole".
Ale to nie zmienia postaci rzeczy: nie zgłupieję i nie zrobię z niego mojego bohatera. Prawdy szukajmy bliżej środka...