Dla 4,6 mln uczniów w czwartek rozpoczyna się nowy rok szkolny 2022/2023. Tymczasem pod koniec sierpnia prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego ogłosił, że we wrześniu czeka na strajk nauczycieli. Prezydium Zarządu Głównego ZNP podjęło wówczas uchwałę, w której postanowiło ogłosić pogotowie protestacyjne we wszystkich ogniwach związku. Jak mówił w TVN24 Sławomir Broniarz, protest "będzie miał charakter informacyjny". - Chcemy powiedzieć rodzicom, że edukacja to nie jest tylko problem ministra, nauczycieli i pracowników oświaty. Edukacja to jest problem, który dotyka prawie 4,5 mln uczniów i 2 mln rodziców i to jest najważniejsza dziedzina życia społecznego – poinformował. W rozmowie z PAP dodawał, że Przemysław Czarnek "bagatelizuje, ironizuje fakt, że brakuje nauczycieli". Lider związku wskazał, że w zawodzie nauczyciela luka pokoleniowa jest bardzo istotnym problemem, a jednym z głównych powodów, dla których młodzi ludzie nie chcą pracować w szkole są niskie zarobki. Podkreślił, że rodzice mogą obawiać się tego, że dzieci będą uczone przez "przypadkowych nauczycieli".
Zobacz: Broniarz podsumowuje Czarnka: "Kliniczny przykład braku kompetencji ministra"
O tym m.in. w czwartek 1 września ze Sławomirem Broniarzem rozmawiać będzie Jan Złotorowicz. Zapraszamy już o 11 do śledzenia z nami "Raportu Złotorowicza"!
Sławomir Broniarz w "Raporcie Złotorowicza" bardzo wyraźnie podkreślił, że obecne zarobki nauczycieli są zbyt niskie, a obiecywane przez ministerstwo nauki są jednak zdecydowanie niewystarczające. Przykładowo 3 420 zł brutto zarabia obecnie bazowo nauczyciel, który kończy studia wyższe i zaczyna pracę w szkole. Z tego powodu przede wszystkim w Polsce jest ogromny problem z brakiem nauczycieli, ponieważ młodzi ludzie w ogóle nie garną się do pracy przy takich wynagrodzeniach. Broniarz mówił, że wchodząc do zawodu, "zarabiając 2700 zł na rękę ma się odpowiadać za rozwój młodzieży, gdzie z taką pensją nikt z nim przecież nie podpisze np. żadnej umowy kredytowej". Szef ZNP wyraźnie podkreślał, że mamy ogromną "lukę pokoleniową" wśród przedstawicieli systemu edukacji.
- Wielu nauczycieli jest zmuszonych dorabiać do pensji - podkreślił Broniarz. Jako fantastyczne wydarzenie i misję traktować tę pracę mogą wyłącznie osoby, które np. mają dobrze zarabiającego partnera. Ponadto zwrócił uwagę na to, że polscy rodzice stają się coraz bardziej roszczeniowi, przez co nauczyciele mają naprawdę ciężką pracę. - Jeśli ktoś twierdzi, że praca ta jest łatwa (dłuższe urlopy itp.). to zachęcam do aplikowania, w obecnych warunkach pracę można dostać bez problemu - stwierdził Broniarz.
Nowe podwyżki dotyczyć będą jedynie 20% nauczycieli (młodych, nowych w zawodzie), wszystkich pracujących dłużej w zawodzie ma nie obejmować. W związku z tym rozpoczyna się akcja protestacyjna, która ma służyć uświadomieniu społeczeństwa o tym problemie. - W edukację warto i trzeba inwestować, bo to ona decydować będzie o przyszłości tego kraju - stwierdził Broniarz. Póki co akcja protestacyjna ma się jednak opierać głównie na rozwieszaniu plakatów i banerów, skierowanych zarówno do rodziców, jak i nauczycieli, tak więc póki co nie należy specjalnie obawiać się większego paraliżu szkół. Jak jednak podkreślił Broniarz, sytuacja taka nie musi trwać wiecznie, a kolejnym krokiem byłoby już jednak całkowite odejście od pracy nauczycieli. Ew. rozpoczęcie strajku może się rozpocząć za 2-3 miesiące (po tym, jak odbędzie się debata na temat podwyżek dla nauczycieli w przyszłorocznym budżecie).
Więcej (m.in. o kontrowersyjnym podręczniku "Historia i Teraźniejszość", obawach o ciepło i prąd w szkołach w czasie zimy czy też ogółem problemach z podstawą programową) zobaczcie w całej rozmowie Jana Złotorowicza ze Sławomirem Broniarzem.