Radosław Sikorski o MiG-ach dla Ukrainy
Temat myśliwców MiG-29 od Polski dla ukraińskiej armii stał się ostatnio głośnym tematem, głównie ze względu na wiele niejasności. Strona amerykańska ostrzegła, że pochopne przekazanie sprzętu może zostać uznane przez Rosję za jawny przejaw wrogości, co skutkowałoby eskalacją konfliktu.
- Są różne ryzyka, jedno ryzyko to takie, że Rosja uzna to za prowokacje wobec siebie, chociaż nie byłoby to złamanie prawa międzynarodowego, bo Ukraina ma prawo kupować i dostawać broń. Putin uważa, że wszystko, co utrudnia mu podbicie Ukrainy, za prowokacje - zaznaczył Radosław Sikorski w rozmowie w TVN24.
Były szef MSZ podkreślał, że na rosyjskie reperkusje związane z przekazaniem sprzętu "musi być przygotowani". Jako drugie ryzyko Sikorski wskazał fakt, że jeśli Ukraina przegra wojnę, to "mamy Putina na naszej granicy". Europoseł przyznał, że sam skłaniałby się do przekazania samolotów, ale że należałoby pamiętać o powyższych warunkach.
Radosław Sikorski: wielu ludzi w Rosji uzna, że przeszarżował
W "Kropce nad i" Radosław Sikorski został zapytany również, kto może zatrzymać Władimira Putina. Jak stwierdził, największe szanse mają Ukraińcy oraz ich własna armia. Obronienie Kijowa mogłoby poskutkować przewrotem politycznym w Rosji, bo wojskowi uznają, że to Putin doprowadził do fatalnej sytuacji w kraju. Do takiej sytuacji może dojść również jeśli będą próby użycia broni nuklearnej.
- Wtedy generałowie mogą dojść do wniosku, że takich rozkazów nie chcą wykonywać i wtedy mogą podjąć jakieś drastyczne decyzje - stwierdził Radosław Sikorski.