Sikorski bezczelnie u Lisa: Na Wiejską pojechałem rowerem

2015-06-29 13:02

To dopiero tupet! W ciągu pięciu lat urzędowania w MSZ Radosław Sikorski przejechał za pieniądze podatników tyle kilometrów, że mógłby dwa razy okrążyć kulę ziemską. A teraz w wywiadzie bezczelnie ogłosił, że do Sejmu zaczyna jeździć na rowerze!

Mało który minister tak bardzo lubi podróżować. Kiedy przez 7 lat Radosław Sikorski pełnił funckję szefa MSZ, miał do dyspozycji przez całą dobę służbową limuzynę i ochronę BOR. Mimo to bez oporów pobierał pieniądze na podróże prywatnym autem. I nie byłoby w tym nic bulwersującego, gdyby nie fakt, że przez 6 lat urzędowania za pobrane na benzynę pieniądze mógłby dwa razy przemierzyć kulę ziemską. Przez ten czas Sikorski pobrał blisko 80 tys. zł na paliwo do prywatnego auta. Tymczasem większość czasu były już minister spędzał w Warszawie lub na zagranicznych wyjazdach. A do tego Sikorski nie oszczędzał też na służbowej limuzynie - w latach 2007-2011 BOR zatankował luksusowe auto ministra za 173 tys. zł!

Ale to już przeszłość. W 2014 roku Sikorski stracił stanowisko szefa MSZ, a kilka dni temu odszedł z funkcji Marszałka Sejmu. Wygląda na to, że w życiu byłego ministra szykuje się kolejna rewolucja, bo z auta opłacanego przez podatników natychmiast przesiadł się na rower.

Na pytanie, czy korzysta jeszcze z limuzyny, Sikorski przyznał, że choć ustawa daje mu ten przywilej jeszcze przez 30 dni, już w przyszłym tygodniu zrezygnuje z tej możliwości. - Ale dzisiaj pojechałem na Wiejską rowerem - pochwalił się były marszałek w rozmowie z Tomaszem Lisem. I wszystko wskazuje na to, że to będzie teraz ulubiony środek transportu posła Sikorskiego. Przynajmniej do jesieni. - Kadencja trwa do listopada, a wtedy już zaczyna się robić chłodno - wyjaśnił.

Wygląda na to, że jeszcze w tym roku Radosław Sikorski w końcu dowie się, ile kosztuje benzyna...

Wielki upadek Jaśnie Pana Sikorskiego

Sikorski o aferze taśmowej: Przy kielichu zdarzają się brzydkie słowa

Były minister dał się też namówić na komentarz do afery taśmowej. Jako jeden z bohaterów nagrań Sikorski tłumaczył się z mało dyplomatycznych słów, jakie padły podczas jego kolacji z ministrem Jackiem Rostowskim. Za nic nie przeprosił, za to zbagatelizował rolę ujawnionych rozmów.

- Nagrano setki godzin, wyjęto tylko najsmaczniejsze kawałki i co się okazało? Że przy kielichu zdarzają się brzydkie słowa czy ploteczki. Wow! Z powodu nieeleganckich wyrażeń oczywiście jest mi głupio, ale niech pierwszy kamieniem rzuci ten, kto przy kolacji nie powiedział dowcipu czy nie dał się ponieść fantazji. (...) Błogosławiony kraj, który ma takie afery! - spuentował Sikorski.

Jarosław Kaczyński na Facebooku? On BOI SIĘ hejtu!

Nasi Partnerzy polecają