- Siedzi człowiek cały czas, jak nie w pracy, to w samochodzie albo przed telewizorem. Z takiego trybu życia nic dobrego na pewno nie wyniknie - stwierdził i zabrał się do dzieła. Natchnął go sukces naszego biegacza Marcina Lewandowskiego, który podobnież tak dobrze biega, bo pije specjalną miksturę.
Trener Marcina, zresztą jego brat rodzony, wyjawił, że napój jest skonstruowany z wody prosto z Kenii, siary (czyli pierwszego mleka krowiego), miodu i sporej ilości cukru. Szwagier zmieszał co trzeba - to znaczy wody z Kenii nie miał, wziął swojską kranówę, z siarą też był kłopot, więc zastąpił ją mlekiem z kartonu - i wypił.
A potem stał się cud! Szwagier zaczął biegać. I to mistrzowskim sprintem. Do toalety... Medalu z tego raczej nie będzie.