Zbonikowscy przez lata prowadzili wspólne gospodarstwo rolne. W 2014 r. żona Monika przystąpiła do programu "Młody rolnik" i dostała z Unii Europejskiej dopłatę w wysokości 100 tys. zł. Premia może być przyznana tylko jednej osobie w małżeństwie. Wszystko zmieniło się, kiedy na wokandzie pojawiła się sprawa rozwodowa Zbonikowskich. Poseł nagle stwierdził, że to jednak on prowadzi gospodarstwo, a żonie pieniądze się nie należą. Ku zaskoczeniu, sprawą zajął się przy okazji rozwodu wydział rodzinny sądu we Włocławku. I przyznał rację posłowi. Innego zdania jest Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Poseł doniósł więc w tej sprawie do prokuratury.
- Żona obawia się, że będzie musiała oddawać unijną dotację. A przy okazji, Zbonikowski próbuje odebrać jej uprawnienia do pobierania dopłat rolnych - mówi nasz informator.
Tego sporu zapewne by nie było, gdyby małżeństwo Zbonikowskich funkcjonowało w zgodzie. Ale jak wiadomo, trwa sprawa rozwodowa posła PiS, a żona oskarża go o romans z asystentką Lidią W.
Poseł nie odbierał wczoraj telefonów od "Super Expressu". Z kolei jego żona Monika Zbonikowska nie udzieliła nam komentarza.
Zobacz: Nowy sondaż: PO czy PiS kto zbuduje większą koalicję