Optyka numer jeden to optyka pełnej kapitulacji, opuszczania rąk i mówienia: "wicie, rozumicie, inaczej się nie da". To "inaczej się nie da" ma oznaczać, że Tuskowi i jego podwładnym w żaden sposób nie udało się powstrzymać zjawiska nazwanego przeze mnie adekwatnie do rzeczywistości Wielkim Spierdzielaniem (proszę wybaczyć brutalność) młodych z Polski.
Według różnych szacunków w ubiegłym roku "spierdzieliło" z naszego kraju około pół miliona ludzi. To znaczy, że wielkie polskie miasto wzięło się i spakowało, i powiedziało premierowi Tuskowi: "dobrze ci się tu, premierze, żyje, to ty tu sobie zostań, ale nam pod twoimi rządami żyje się beznadziejnie, więc żegnaj".
Oczywiście specjaliści Donalda Tuska bardzo chcą wmówić wszystkim, że w Polsce to żadnego kryzysu nie było i w zasadzie nic się nie stało. Bo przecież gdyby dostrzegli realia, musieliby się przyznać do totalnej porażki. Do tego, że nie potrafili stworzyć warunków życia i rozwoju dla milionów młodych, zdolnych, wykształconych, energicznych ludzi, którzy teraz w pocie czoła rozwijają gospodarki naszych zachodnich sąsiadów. Potrafią natomiast montować państwo finansowo i podatkowo opresyjne, państwo nie dla obywateli, lecz dla siebie, dla urzędników właśnie.
Zobacz też: Sławomir Jastrzębowski: Rozbieranka, czyli skłócanka
O skali przerażania młodych własnym krajem, o skali ich rozczarowania świadczą, oprócz twardych danych dotyczących ponad 2-milionowej emigracji, także sondaże wskazujące na przyszłość. Ponad połowa studentów kształcących się w Polsce chce stąd na stałe wyjechać, a chęci szukania pracy za granicą nie deklaruje tylko 17 procent badanych rodaków. Oznacza to, że 83 procent całkiem serio rozważa taką opcję. Na początku napisałem, że w sferze działań rządu w sprawie budowania przyszłości młodych możliwe są dwie optyki.
Czytaj również: Sławomir Jastrzębowski: W mojej Polsce Ciastoń zbierałby puszki w śmietnikach
Ta druga to optyka bezsensownego urzędniczego ględzenia umysłowych eunuchów. Nie będziemy się nią dzisiaj zajmować, bo po co?