To już nawet nie nędza, to śmierć. Jedna z legend Solidarności Zofia Romaszewska po całym ciężkim, pracowitym, trudnym życiu może liczyć na 1100 zł emerytury. I tak dalej, i tak dalej. Nasi Czytelnicy dzielą się często z "Super Expressem" troskami, na przykład tym, że za głodową pensję czy lichą emeryturę nie mogą opłacić rachunków czy wykupić leków. Że ciągle muszą pożyczać i żyją z miesiąca na miesiąc z ołówkiem w ręku. Raczej wegetują niż żyją. I w całym tym niedostatku mamy też emeryturę starego komunisty, milicjanta i esbeka wiernego przez całe życie choremu systemowi niszczącemu patriotów i gnojącego porządnych Polaków, niejakiego Władysława Ciastonia. Ciastoń był esbekiem jak się patrzy. Nie jakimś tam esbeczkiem, tylko rzec można esbekiem pełną esbecką gębą.
W czasach najkrwawszego powojennego terroru do 1949 roku był kierownikiem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego we Wrocławiu i Bolesławcu. Potem jego obrzydliwa komunistyczna kariera rozwijała się dynamicznie. Dość powiedzieć, że do 1987 roku był szefem Służby Bezpieczeństwa, formacji mającej na sumieniu zniszczenie życia milionom Polaków. Był aresztowany w sprawie morderstwa księdza Jerzego Popiełuszki, ale nie udało mu się udowodnić zlecenia tego mordu i do więzienia poszły płotki, a nie mózgi.
Zobacz: Sławomir Jastrzębowski: Za mało jest o gejach i ćpaniu
Teraz wolna Polska płaci temu obrzydliwemu facetowi co miesiąc 8 tysięcy emerytury! Za co? Za to, że jest odpowiedzialny za miliony nieszczęść? Za to, że zmarnował szczęście milionom uczciwych Polaków? Za to, że był sprzedajną ( ), prosowiecką ( )? Za to mu tyle płacimy? Przecież to jest chore. Ten kraj, ci politycy, którzy tego nie zmienili, choć mogli, są chorzy. Żyjemy w chorej rzeczywistości. W mojej sprawiedliwej Polsce stworzenia takie jak Ciastoń nie dostawałyby emerytury. Zbierałyby puszki w śmietnikach. W mojej sprawiedliwej Polsce.