Zwykły Polak myśli sobie tak: Grecja przez lata żyła na kredyt, przejadając cudze pieniądze bez większych skrupułów i skrępowania. To może niech teraz sama za to płaci!
Zwykłemu Grekowi żyje się o niebo lepiej niż zwykłemu Polakowi. To dlaczego biedniejszy Polak ma dawać bogatszemu Grekowi?
W telewizji pokazywali zrozpaczoną Greczynkę, która przez kryzys straciła pracę i dostanie nędzny zasiłek 600 euro. 600 euro to około 2600 złotych. W Polsce wielu młodych ludzi po studiach chciałoby rozpaczać, jak ta Greczynka i brać takie pieniądze nie jako zasiłek, ale jako pensję za ciężką pracę...
Swego czasu "Puls Biznesu" wyliczył, że za 110 miliardów euro, które Europa da na ratowanie Grecji, Polska mogłaby wybudować 9 tysięcy kilometrów autostrad (mielibyśmy sieć gęstszą od Niemców), załatać 8 dziur budżetowych albo kupić ropę naftową, która wystarczyłaby Polsce na 85 lat!
Wiem, wiem, wiem, że my z tej sumy kolejnego kredytu mamy gwarantować "tylko" miliard złotych. Wiem, ale dla mnie, zwykłego Polaka, to nie jest "tylko" miliard, tylko aż miliard. Bo nie ma w tym za grosz sensu, żeby biedny Polak gwarantował bogatszemu Grekowi jego życie utracjusza.
Więc jeśli chodzi o mnie, to ja, zwykły Polak, nie chcę płacić, Panie Ministrze, na Grecję!