Rosja zadowolna z wyborów na Ukranie

2010-01-19 5:30

Europejskie i rosyjskie reakcje na wybory prezydenckie na Ukrainie komentują dla "SE" ekspert brukselskiego EPC Amanda Paul i rosyjski dziennikarz Władimir Kirjanow

"Super Express": - Czy ukraińskie wybory wzbudzały w Rosji zainteresowanie?

Władimir Kirjanow: - Oczywiście. Media stale informują o tym, co się dzieje na Ukrainie. Najbardziej daje się we znaki negatywny stosunek do obecnego prezydenta Wiktora Juszczenki, który sprawił, że stosunki między naszymi krajami bardzo się pogorszyły. Inaczej, niż pięć lat temu, rosyjskie media nie prowadzą dziś kampanii na rzecz Janukowycza. Są zdystansowane i bardziej obiektywne. Jest im obojętne, czy wygra Janukowycz, czy Tymoszenko, bo i tak oboje lepsi od Juszczenki.

- Jednak Wiktor Juszczenko jest jedynym kandydatem, który był i pozostał jednoznacznie prozachodni.

- Rosyjskie media, w odróżnieniu od polskich, nie forsują podziału na prozachodniego Juszczenkę i promoskiewskiego Janukowycza. Natomiast krytykują obecną katastrofalną politykę gospodarczą i politykę zagraniczną Juszczenki.

- Jeśli Juszczenko nie był prozachodni, to jaki?

- Otwarcie antyrosyjski. A jedno nie jest tożsame z drugim. Można mieć dobre stosunki i z Zachodem, i z Rosją. Rosja nie żąda, żeby Ukraina była albo prorosyjska, albo prozachodnia. To nie jest jedyna, ostateczna alternatywa dla Ukrainy. Ten kraj ma wiele wspólnych interesów z Rosją i z Zachodem. Nie wyobrażam sobie, żeby Rosja stawiała przeszkody na drodze Ukrainy do Unii Europejskiej. Rosja nie chce tylko kontynuacji obecnego jednoznacznie negatywnego nastawienia do niej.

- Wobec tego zwycięstwo Janukowycza Rosja może odebrać jako swój sukces.

- Nie, bo w żaden sposób nie wspierała żadnego kandydata. Rewolucja pomarańczowa poniosła klęskę nie z powodu oporu Rosji, ale własnej niewydolności. Podobnie gruzińska rewolucja róż. Rosja nie sprowokowała upadku żadnej z nich. Pięć lat temu Tymoszenko też była za rewolucją, ale zrewidowała swoją politykę i nawiązała kontakty z Rosją.

- Skąd tak duże poparcie dla Janukowycza?

- Gdy był premierem, Ukraina miała roczny przyrost PKB w wysokości 10 proc. Za rządów "pomarańczowych" gospodarka upadła. Dziś żyje się gorzej, emerytury są niższe, produkty droższe. Ludzie patrzą i wyciągają wnioski.

- Czy Ukraina zmieni się zależnie od wyniku wyborów?

- Obaj kandydaci nie chcą wejścia Ukrainy do NATO, bo nic dobrego krajowi to nie przyniesie, a jedynie pogorszy relacje z Rosją. Widzą Ukrainę w Unii Europejskiej, ale nikt jej tam nie zaprasza. Oczekuję od obojga polepszenia stosunków gospodarczych i politycznych z Rosją. Podział sprzed pięciu lat na prozachodnich "pomarańczowych" i promoskiewskich "niebieskich" dziś już nie istnieje.

Władimir Kirjanow

Rosyjski dziennikarz i publicysta, korespondent gazety "Argumenty i Fakty"

Czytaj także: Kluczowym problemem Kijowa jest Moskwa