Roman Giertych naraził się dziennikarzowi TVP Cezaremu Gmyzowi, żartując z decyzji Telewizji Polskiej, która odmówiła promocji książki "Kronika dobrej zmiany". Cezary Gmyz opublikował tweeta, w którym napisał "Giertych do wora, wór do jeziora". Dodajmy, że było to hasło stworzone dziesięć lat temu przez nastolatków, którzy protestowali przeciwko wprowadzeniu obowiązkowej matematyki na maturze. O ile Giertych puszczał te prostety mimo uszu, o tyle dziennikarzowi TVP nie zamierza darować.
Pisarka, która obrzucała jajkami prezydenckie auta: Po wczorajszej obławie przybyło siniaków
– Natomiast jeśli pracownik TVP i korespondent w Berlinie pisze tweeta "Giertych do wora, wór do jeziora", to znaczy, że wzywa do zamordowania mnie. To skrajny przykład mowy nienawiści. Zgłoszę sprawę do prokuratury, a jeśli ta – wiadomo, jakie ma powiązania – odmówi zajęcia się sprawą, będę dochodził sprawiedliwości na drodze prywatnej – powiedział w rozmowie z natemat.pl Roman Giertych.
Roman Giertych: Broniłbym też polityka PiS
Czy jesteś mądrzejszy od 5-klasisty?