Radosław Pyffel

i

Autor: ARCHIWUM

Radosław Pyffel: Nie ma się co ekscytować tą jedną wizytą

2016-06-21 4:00

- Dla Chińczyków nie jesteśmy ani krajem kompletnie nieistotnym, ani krajem najważniejszym na świecie. Zresztą dla polityków w Pekinie nie ma równorzędnego partnera na świecie poza Stanami Zjednoczonymi. Polska jest jednym z kilkudziesięciu krajów, które biorą udział w projekcie nowego jedwabnego szlaku. - mówi Radosław Pyffel, prezes thinktanku, w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - Z wizytą w Polsce gości chiński przywódca Xi Jinping. Wziąwszy pod uwagę miejsce Chin w światowym porządku, powinniśmy fetować go jak amerykańskiego prezydenta?

Radosław Pyffel: - Chiny są dużo słabszym krajem niż Stany Zjednoczone, ale myślę, że to kwestia czasu, kiedy wizyta tamtejszego przywódcy będzie mieć tę samą rangę, co wizyta amerykańskiego prezydenta. Przyjazd Xi Jinpinga do Polski niedługo przed szczytem NATO na pewno pokazuje, w jak skomplikowanym świecie obecnie żyjemy. Przynależność do świata zachodniego i dobre relacje z jego państwami nie są jedynymi, jakie trzeba budować, by mieć dobrą pozycję międzynarodową.

- Wisienką na torcie wizyty Xi Jinpinga było podpisanie oświadczenia o strategicznym partnerstwie Polski i Chin. Brzmi dumnie, ale na ile to realne partnerstwo, a na ile zwykły polityczny PR?

- Przede wszystkim nie ekscytowałbym się tym za bardzo, ponieważ podobnych dokumentów zostało podpisanych już wiele. W zasadzie strategiczne partnerstwo podpisaliśmy już w 2011 r. Teraz Polska ma uczestniczyć w budowie nowego globalnego ładu, który nazywa się Jedwabnym Szlakiem 2.0. Musimy zastanowić się, jak w tym projekcie chcemy uczestniczyć i na jakich zasadach. Inna sprawa, że tworzenie go potrwa nawet dwie dekady. Jedna wizyta, nawet na tak wysokim szczeblu, niewiele zmieni.

- Chiny patrzą na Europę głównie jako rynek zbytu dla swoich towarów. Ma w tym pomagać właśnie Jedwabny Szlak, którym szerokim strumieniem popłyną dobra z Państwa Środka. Polscy politycy wiele sobie po wizycie Xi Jinpinga obiecują, ale czy nie powinni być realistami i zrozumieć, że mamy być głównie elementem szlaku transportowego i żadnych partnerskich relacji gospodarczych nie będzie?

- Owszem, choć Chińczycy patrzą na Europę także pod tym kątem, że chcieliby wejść tu na rynek zamówień publicznych - budować drogi czy inwestować w energetykę. To ich głównie w Polsce interesuje. Oczywiście Jedwabny Szlak to także wielka inwestycja infrastrukturalna, której elementy powstaną w naszym kraju ze względu na nasze bardzo dobre położenie geograficzne. Do Chińczyków przemawia to, że Polska jest największym krajem naszego regionu.

- Ale w Europie pozostajemy w cieniu takich państw, jak: Niemcy, Francja czy Wielka Brytania, które są dla Chin bardziej atrakcyjne ze względu na siłę swoich gospodarek.

- Dla Chińczyków nie jesteśmy ani krajem kompletnie nieistotnym, ani krajem najważniejszym na świecie. Zresztą dla polityków w Pekinie nie ma równorzędnego partnera na świecie poza Stanami Zjednoczonymi. Polska jest jednym z kilkudziesięciu krajów, które biorą udział w projekcie nowego jedwabnego szlaku. Choć Chiny podkreślają nasze strategiczne położenie. Z ich perspektywy mamy swoje plusy, mamy swoje minusy. Jak z tego skorzystamy, zależy od nas.

- Wielu w Polsce ostrzy sobie zęby na ekspansję na rynek chiński polskich firm. Przebija to też w wypowiedziach rządzących. Nie są to jednak sny o potędze? Chiny zazdrośnie bronią dostępu do swojego rynku dla inwestycji z zewnątrz.

- To prawda. Dlatego przestrzegam przez zbytnią ekscytacją w związku z budowaniem relacji z Chinami. Na razie Polska może się pochwalić głównie eksportem do Państwa Środka miedzi i żywności. Niczym innym nie potrafimy Chińczykom zaimponować, skoro większość dóbr, które potrzebują, produkują sami.

- To, jak wygląda równowaga w naszych gospodarczych relacjach, pokazuje zresztą pociąg z głębi Chin do Łodzi, który wozi towary głównie do Polski. W drugą stronę często wraca po prostu pusty.

- No właśnie. To, co eksportujemy do Chin, opłaca się po prostu wysyłać morzem, bo to produkty tanie. Pociągiem opłacałoby się do Państwa Środka wysyłać produkty innowacyjne lub dobra luksusowe, ale ani jednego, ani drugiego nie możemy Chińczykom na razie zaoferować. Jeśli chcemy zrównoważyć wymianę gospodarczą między naszymi krajami, musimy postawić na innowacyjność i zadziwić Chińczyków tym, czego sami nie produkują. To klucz do sukcesu na tym rynku.

Czytaj też: Śpiewak: Idea IV RP to bajki pozbawione konkretów

Nasi Partnerzy polecają