Sytuacja na Ukrainie cały czas jest napięta, a Rosja zaczęła z pełną mocą atakować najważniejsze miasta naszego wschodniego sąsiada. Mimo to nie można zapominać o sukcesach okupowanego kraju, który powoli rozpoczyna kontrofensywę i odbija miejscowości zajęte przez agresora. Jak zauważa Marek Menkiszak z Ośrodka Studiów Wschodnich w rozmowie z PAP, po stronie rosyjskiej widać desperację, bowiem w czasie mobilizacji sięga się po więźniów czy organizuje się łapanki na ulicach. Zapytany o użycie broni jądrowej przez Władimira Putina, uznał ja za czcze groźby. - To się niestety częściowo udaje. Wszyscy rozmawiają o broni jądrowej, uważając za coś naturalnego, że Rosja będzie gotowa użyć tej broni, dlatego że utraciła kilkadziesiąt kilometrów terytorium – powiedział. Jednocześnie według eksperta nie można całkowicie zlekceważyć słów prezydenta Rosji. Wyjawił warunek, który może sprowokować Władimira Putina do użycia broni nuklearnej. - Moim zdaniem, może to nastąpić tylko w skrajnej sytuacji. Kiedy Władimir Putin dojdzie do przekonania, że istnieje bezpośrednie zagrożenie upadku jego reżimu. Tak się może stać np. w przypadku, kiedy siły ukraińskie wyzwolą nie tylko w całości zajęte od lutego roku przez Rosjan tereny, ale wyzwolą także całość Donbasu, Krym i zagrożą właściwemu terytorium Federacji Rosyjskiej – stwierdził Marek Menkiszak.
W NASZEJ GALERII ZOBACZYSZ, JAK WŁADIMIR PUTIN STARSZY NA AUTOBUSACH