Pszczel o rosyjskich oligarchach: "Dla nich ta wojna jest bezsensowna i niezgodna z interesami" [Express Biedrzyckiej]

2022-09-20 10:21

Drugim gościem Kamili Biedrzyckiej w jej autorskim programie we wtorek był Robert Pszczel (59 l.), dyplomata i były dyrektor biura informacji NATO w Moskwie. Ten komentował kondycję NATO, zaufanie między sojusznikami, ale także możliwość zagrożenia uderzeniem atomowym ze strony Federacji Rosyjskiej.

Pierwsze pytanie dotyczyło raportu NATO, wedle którego Rosja nie odpuści utraty Donbasu oraz nie pozwoli na zajęcie Krymu. Z tego względu nie można liczyć na szybkie zakończenie wojny, a Rosja będzie działać dalej niezależnie od strat. - Wszelkiego rodzaju decyzje są możliwe na Kremlu, dlatego że Kreml jest w panice, jak niektórzy mówią, a na pewno ma ogromne problemy. Rosjanie nie tylko nie byli w stanie osiągnąć celów, które zakładali, czyli zajęcie Kijowa i tak dalej, ale mają teraz ogromne problemy z kontrolowaniem terytoriów, które kontrolowali jeszcze przed rozpoczęciem wojny. Donbas nie jest w pełni kontrolowany. Ukraińcy posuwają się systematycznie do przodu. Sądzę, że będą chcieli wykorzystać inicjatywę, którą sami wygenerowali w ostatnich tygodniach. Rosjanie mają problemy z rekrutacją, co widzimy po próbach desperackich werbowania więźniów. Znamienna jest sytuacja z Grupy Wagnera, gdzie udało się zwerbować więźniów, posłali ich na front i co się okazało, że w ciągu paru godzin ci rekruci po prostu się poddali, bo taki był ich cel, wyjść z więzienia - ocenił ekspert.

- To, że Putin i jego ekipa nie liczą się żadnymi stratami ludzkimi, to jest jasne jak słońce. To było jasne od długiego czasu, ale ta wojna to udowodniła bardzo wyraźnie. Skupiamy się mocno na tragicznych konsekwencjach tej wojny dla Ukraińców, trzeba wręcz sięgnąć do II Wojny Światowej, by mieć skalę porównawczą. I to się powtarza, nowe dane są wykrywane w każdym przypadku, gdy Ukraińcy odbijają terytorium, które Rosjanie przez jakiś czas kontrolowali. Natomiast mówimy, wedle różnych szacunków, o co najmniej 30 tys. zabitych żołnierzy, różnej maści najemników, którzy zginęli na tej wojnie. Większość z nich zginęła ze względu na kompletny brak przygotowania, brak dowodzenia, nie ma nawet pakietów żywności, które rozkradli ich dowódcy. Te próby werbowania więźniów, werbunek w szpitalach. To jest świadectwo desperacji, to jest paradoks. Rosja jest większym krajem, ma więcej ludności od Ukrainy, ale to Ukraina nie ma problemu z ochotnikami, ma więcej osób gotowych do walki, chętnych do walki. Ta wojna staje się też coraz mniej popularna wśród Rosjan - skomentował Robert Pszczel.

Dyplomata pytany o sytuację na Kremlu odpowiada przez analogie historyczne. - Formę w jakiej możemy się dowiedzieć, co się dzieje na Kremlu, dobrze wyjaśnia to, co kiedyś mówił Churchill. Kremlinologia polega na tym, że jeśli jesteśmy w stanie zauważyć, że jakieś buldogi prowadzą walkę pod dywanem na Kremlu, to potem dopiero widzimy, który z nich wynurza się z zakrwawioną paszczą spod tego dywanu, to wówczas wiemy, że on wygrał. Tutaj ten buldog jest jeden i nie ma wątpliwości, że on nie ma zamiaru z tej swojej budy wyjść na własne życzenie. Ale to już nie jest tak prosta sprawa, nawet jeśli chodzi o ten rząd dusz, bo Rosjanie w większości starają się odwracać plecami, udawać, że nic się nie dzieje. Jeszcze większym problemem dla Kremla jest rosnące niezadowolenie wśród struktur siłowych i oligarchów. Z ich punktu widzenia ta wojna jest bezsensowna i niezgodna z interesami. Oligarchowie tracą ogromne pieniądze, stają się biedniejsi. Putin i jego ludzie zwalniają w sposób często bardzo chaotyczny masę osób, które starają się obwinić za niepowodzenia na froncie. Trudno znaleźć jakąś grupę istotną dla tego reżimu, która byłaby zadowolona, miałaby powody do zadowolenia. Natomiast jeśli chodzi o zachowanie propagandystów, to można powiedzieć, że oni gonią w piętkę. Tam rzeczywiście potrafią być zmiany o 180 stopni w ciągu kilku dni. I jak to bywa w takich momentach, aktywizuje się grupa ekstremistów, imperialistów jastrzębi, którzy nawołują do uderzeń atomowych, a czego ludzie nie chcą, bo się tego sami boją - oświadczył Robert Pszczel.

- Trzeba mówić prawdę, a prawda jest taka, że biorąc pod uwagę charakter tego reżimu, to faktem jest, że prawdopodobieństwo zrobienia czegoś bardzo, bardzo niemądrego, a do takiej kategorii należałoby użycie broni jądrowej czy elektrowni atomowej. Ono jest wyższe niż jakiś czas temu, ale wciąż jest stosunkowo niskie. Ci ludzie po drugiej stronie nie są samobójcami. Ci propagandyści, którzy nawołują, żeby rzucić bombę atomową na Londyn czy Warszawę, oni to mówią, bo ich to nie kosztuje. Słowa często bardzo różne padają. Samo NATO ma też możliwości, żeby śledzić różne ruchy związane z dyslokacją różnego typu broni masowego rażenia - skomentował dyplomata możliwość uderzenia bronią atomową przez Kreml.

Robert Pszczel był także jednym z polskich dyplomatów zaangażowanych w proces akcesji Polski do NATO. W związku z rocznicą 25-lecia rozpoczęcia rozmów dotyczących przystąpienia Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego były szef biura informacji NATO w Moskwie, skomentował korzyści wypływające dla Polski z uczestnictwa w sojuszu. - Kluczem do sukcesu Polski wtedy była jednomyślność. To miało ogromne znaczenie. Co do bilansu, ja sądzę, że każdy choć trochę myślący człowiek musi przyznać, że lepiej być ubezpieczonym dobrze niż źle, albo w ogóle nieubezpieczonym. Polska nigdy nie była w swojej historii od wielu wieków w tak dobrej sytuacji, będąc członkiem NATO. Jest taki cytat byłego sekretarza generalnego NATO, Robertsona, który mówił o relacjach między sojusznikami: "To nie jest tylko fizyka i matematyka, ale także chemia". Także mówimy też o pewnym stopniu zaufania w sojuszu. To jaki stopień zaufania możemy mieć dzisiaj wobec naszych przyjaciół z Węgier? Owszem, Węgrzy przy stole siedzą, uczestniczą w spotkaniach, ale jestem przekonany, że inni sojusznicy patrzą na nich z nieufnością. Co innego podpisać się pod dokumentem, a potem kwestionować jego ustalenia. Nie zapominajmy, że członkostwo w UE i NATO to prawie to samo, z pewnymi wyjątkami - podsumował Pszczel.