Zwolennicy wolnego rynku i restrykcyjnego budżetu mogliby podać argument przeciwny - o rozleniwiającym rozdawnictwie i ogromnych obciążeniach dla budżetu, tudzież grup, którym na zaspokojenie socjalnych projektów państwo będzie musiało pieniądze zabrać, oraz że stracą na tym drobni przedsiębiorcy itd. I w normalnym kraju właśnie to byłoby powodem dyskusji na argumenty między publicystami, ekspertami, politykami strony rządowej i opozycji. Ale nie w Polsce. Przez ostatni rok opozycja i życzliwe jej media skupiły się na krytyce polityki PiS w sprawach takich jak: 1) awantura wokół Trybunału Konstytucyjnego, a więc instytucji powołanej za czasów Czesława Kiszczaka, której niezależność została naruszona już za rządów PO, w dodatku instytucji kojarzonej ze znienawidzoną przez zwykłego obywatela władzą sądowniczą; 2) walka o niezależność mediów publicznych, polegająca na obronie ludzi z mediów tych zwalnianych. Pomijając rzeczywiste gwiazdy, losem pana dyrektora pracującego od stanu wojennego nie przejmie się raczej nikt. A zmiany w mediach publicznych są sytuacją zdarzającą się po każdej zmianie władzy; 3) obrona demokracji, której zagrożeniem ma być to, że partia wygrała wybory i realizuje swój - lepszy czy gorszy - program. Rzetelnych argumentów ekonomicznych, społecznych, krytyki władzy za rzeczywiste błędy, niedociągnięcia czy złe działania prawie nie słyszeliśmy. Czy oznacza to, że błędów, niedociągnięć, złych działań w przypadku partii rządzącej nie było i rządzą nami anioły? Nic z tych rzeczy. Po prostu opozycja oraz wspierające ją media nie wyleczyły się jeszcze z traumy po przegranych przez obóz III RP wyborach 2015 roku. A słuchać ludzi też się nie nauczyły. Co to oznacza? Jeśli PiS nie oderwie się od rzeczywistości, gospodarka się nie załamie, kataklizm nie nastąpi, to obóz antypisu nie ma najmniejszych szans. I albo w ciągu najbliższych lat powstanie zupełnie nowa opozycja, niezależna od schizofrenii KOD, PO, Nowoczesnej, albo za 24 lata będziemy obchodzić ćwierćwiecze obecnego rządu.
Przemysław Harczuk: Opozycja w odmętach szaleństwa
2016-11-16
3:00
Dziś mija rok od rozpoczęcia pracy rządu premier Beaty Szydło. Dla zwykłych ludzi polityka obecnego gabinetu to przede wszystkim program 500 plus oraz zapowiedzi kolejnych projektów społecznych. O samych projektach można by dyskutować. Zwolennicy interwencji państwa uznają je za wzorcowy model pobudzania gospodarki, dzięki czemu wzrośnie konsumpcja, wzmocni się rynek wewnętrzny, a gospodarka ruszy z kopyta.