Ja uważałem, że dziennikarz - zachowując swoje poglądy - powinien przede wszystkim patrzeć władzy na ręce. W przeciwnym razie dochodzimy do absurdu - polityk prawicy ukradnie, pobije żonę, po pijanemu spowoduje wypadek - konserwatywna część mediów podniesie wrzask, że dzieje się krzywda "przykładnemu patriocie". Polityk lewicy dokona malwersacji, molestowania i kradzieży, a lewicowo-liberalna część mediów zawyje, że oto mamy do czynienia z atakiem na demokrację, wolność słowa, prawicowym spiskiem. Takie podejście to droga donikąd, zapewniająca politykom bezkarność. Patrzenie im na ręce jest nie tylko uczciwsze, ale i skuteczniejsze. Przykładem jest pomysł zwiększenia składki ZUS. W "Super Expressie" zdecydowanie pomysł ten skrytykowaliśmy. I okazało się, że merytoryczny zdecydowany głos ma sens - rząd odkłada, a w praktyce - mogę się założyć - rezygnuje z fatalnego pomysłu. Wcześniej, również pod naciskiem mediów, wycofał się z podniesienia opłaty paliwowej. Ta sytuacja pokazuje, że jeżeli odrzuci się partyjniactwo i przywiązanie do barw politycznych, można wymóc na politykach dobre rozwiązania. Dziennikarz powinien więc być przede wszystkim dziennikarzem, a jeśli idzie o poglądy - liberałem, lewicowcem, jak niżej podpisany konserwatystą, dopiero w drugiej kolejności wyborcą danej partii. Szkoda, że w naszej rzeczywistości medialnej wymogi te spełnia tylko tabloid.
Zobacz: Ziemkiewicz: Sowieckie zagrywki, Ziobro się nie poddaje