Feralny granatnik to prezent, który Jarosław Szymczyk otrzymał podczas wizyty w Ukrainie od szefów tamtejszych służb. Miał on być zużyty i nie zagrażać bezpieczeństwu. W grudniu 2022 roku granatnik nagle eksplodował na zapleczu gabinetu ówczesnego komendanta policji. Jarosław Szymczyk stracił stanowisko rok później.Wybuch granatnika w komendzie policji. Biegły wyklucza przypadekSprawą zajął się biegły z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia powołany przez prokuraturę. "Rzeczpospolita" przekazała w poniedziałek, że zdaniem eksperta "granatnik był sprawny i uzbrojony", a co najistotniejsze, "został odpalony poprzez naciśnięcie spustu".
Opinia biegłego stoi w sprzeczności z wyjaśnieniami Jarosława Szymczyka. Były komendant główny zapewniał w rozmowie z Polsat News, że nikt nie nacisnął spustu granatnika".Według Szymczyka broń leżała płasko na podłodze i wybuchła, gdy próbował ją przesunąć, by nie zagradzała przejścia.
Donald Tusk o wybuchu granatnika: Komendant się nim bawił
O ustalenia biegłego w sprawie granatnika pytany był w poniedziałek podczas konferencji prasowej Donald Tusk. Premier odniósł się do hipotezy, wedle której Jarosław Szymczyk miał paść ofiarą sabotażu. - Nie jestem śledczym, ale wydaje mi się, że jednak bezpośrednim powodem tego słynnego "bum" było to, że pan komendant bawił się tym granatnikiem (...), ale jeśli śledczy mają powód, by to badać, to niech badają - skwitował premier.
Szokujące zdjęcia
Początkowo skala strat wywołanych przez wybuch granatnika nie była znana - aż do września ubiegłego roku, gdy Krzysztof Brejza z KO opublikował na portalu X zdjęcia z komendy. Potwierdzają one, że wybuch zniszczył podłogę i przebił sufit. W efekcie ucierpiały dwie osoby - ochroniarz, którzy przebywał w pokoju pod gabinetem ówczesnego komendanta i sam Szymczyk.