"Super Express": - Jak można opisać polityczne położenie Polski na początku maja 1945 roku?
Prof. Wojciech Roszkowski: - To były dni zwycięstwa dla Rosji, USA, Wielkiej Brytanii i Francji. Od samego początku w obozie alianckim była także Polska, ale pod koniec wojny została zniewolona przez jednego z aliantów - Związek Radziecki. Stąd ten paradoks, że będąc w obozie zwycięzców, zostaliśmy w gruncie rzeczy pokonani. Obchodzona rocznica zakończenia wojny nie jest dla Polski świętem. Ten dramat już zawsze będzie się za nami ciągnął.
Przeczytaj koniecznie: Prof. Jonathan Walker, brytyjski historyk: Zachód świętował, ale Polacy mieli powody do smutku
- Jednak 9 maja ma szczególne znaczenie, zwłaszcza dla Rosjan.
- Owszem. Tego dnia Rosjanie wymogli na aliantach zachodnich drugie podpisanie kapitulacji Niemiec. Pierwsze podpisały USA i Wielka Brytania. Chodziło o to, by kapitulacja odbyła się w Berlinie, zajętym wtedy przez Sowietów. Choć 9 maja to święto bardziej sowieckie niż zachodnie, utarło się wspólne świętowanie zwycięstwa w Moskwie. Pamiętajmy też, że tego dnia wojna światowa wcale się nie zakończyła. Stało się to kilka miesięcy później - 2 września 1945 roku, gdy kapitulowała Japonia. Co więcej, Rosjanie też brali udział w wojnie na Pacyfiku przeciwko Japończykom.
- Czy polska delegacja z Bronisławem Komorowskim powinna być obecna na rocznicowych uroczystościach w Moskwie?
- Tak, ale pod pewnymi warunkami. Polskie siły zbrojne były po stronie alianckiej czwartą siłą: po Sowietach, Amerykanach i Anglikach. Należy się nam więc porównywalne z nimi miejsce podczas obchodów. Głowa państwa polskiego powinna być uhonorowana widocznym miejscem na trybunie honorowej. Dobrze byłoby również, gdybyśmy wystąpili przed opinią międzynarodową z własną wizją końca wojny, która da się streścić tak: Polska była w obozie zwycięzców, ale wyszła z niej poszkodowana.
- Jak na tym tle wypadła wizyta Aleksandra Kwaśniewskiego 5 lat temu?
- Niefortunnie. Został ustawiony gdzieś z tyłu trybuny, a na defiladzie nie było polskich żołnierzy. W ten sposób Kwaśniewski zapłacił Rosjanom taki symboliczny haracz, nie wyciągając żadnych korzyści.
- Teraz polscy żołnierze będą maszerować przed amerykańskimi i brytyjskimi.
- To ważny gest ze strony Rosji. Polska będzie w Moskwie znacznie bardziej widoczna niż 5 lat temu. Marszałek Komorowski powinien też wykorzystać tę okazję, by publicznie dać wyraz dwuznacznościom daty 9 maja dla Polski. Choćby wypowiadając się dla dziennikarzy. Nie możemy bezwarunkowo wpisywać się w rydwan zwycięzców II wojny światowej, którzy wobec Polski zachowali się fatalnie.
czytaj dalej>>>
- Tak zachowałby się tragicznie zmarły prezydent Lech Kaczyński?
- Wrażliwość historyczna śp. Lecha Kaczyńskiego każe mi przypuszczać, że postarałby się o zaakcentowanie tego, jak alianci potraktowali wówczas Polskę.
- Pięć lat temu wszystkie liczące się siły polityczne z PiS i Platformą na czele ostro skrytykowały wspólny wyjazd do Moskwy ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Dziś ten sprzeciw nie jest tak głośny.
- Bo zmienił się kurs polityki rosyjskiej wobec Polski. Tamta wizyta odbywała się w 100 proc. na warunkach rosyjskich i przy akompaniamencie agresywnej, a nawet antypolskiej polityki historycznej Kremla. Na tym tle ta wizyta była szczególnie chybiona. Dziś jest trochę inaczej. Mamy przyjazne gesty ze strony Rosji i liczymy się z nimi.
Patrz też: Maksim Jusin, publicysta "Izwiestii": Fałszowaliśmy Katyń
- Możemy oczekiwać teraz trwalszego zwrotu w relacjach polsko-rosyjskich?
- Trudno powiedzieć. Chodzi o to, że Polacy nie mają żalu do zwykłych Rosjan, tylko do państwa rosyjskiego. Jednak dla Rosjan ta różnica nie istnieje. Państwo rosyjskie to część ich osobowości. Dlatego niechęć wobec Kremla traktują jako niechęć wobec nich samych. Inna sprawa, że zachowanie władz rosyjskich wobec katastrofy jest dwutorowe. Najwyższe władze wykonują przyjazne gesty. Ale już sposób zabezpieczenia miejsca katastrofy i prowadzenie śledztwa budzą wątpliwości. Myślę, że właśnie to śledztwo pokaże, jak głęboko sięga dobra wola Rosjan. Z drugiej strony, widzę też poważne zaniechania polskiego rządu, który nawet nie wystąpił do Rosjan z prośbą o prowadzenie sprawy.
- Czy to "historyczne pojednanie" jest w stanie załagodzić spory w kwestiach strategicznych dla obu państw?
- Między Polską a Rosją są poważne różnice interesów, jak na przykład sprawa Gazociągu Północnego. I żadne gesty pod naszym adresem nie rozwiążą tych problemów. Rosjanie w sposób zimny, wyrachowany i praktyczny traktują swoje interesy. Bierzmy z nich przykład. A już na pewno nie powinniśmy ulegać rosyjskim gestom, rezygnując z własnych interesów.
Prof. Wojciech Roszkowski
Historyk, ekonomista, wykładowca SGH i Collegium Civitas