Rząd od lat nie miał tylu przeciwników
- Programy socjalne są jednym z odważników jeśli chodzi o wybory, ale chyba już nie najważniejszym. Rzadko się wygrywa wojny tą samą bronią, którą wygrywało się siedem czy cztery lata wcześniej - ocenił prof. Jarosław Flis w "Gościu Wydarzeń". - Nie wygląda, żeby był to najlepszy pomysł na wyjście z dołka, w którym bez wątpienia jest teraz partia rządząca - dodał politolog w rozmowie z Katarzyną Zdanowicz. Według Flisa, patrząc na sondaże CBOS-u, rząd nie miał tak wielu przeciwników od wielu, wielu lat. Tymczasem zachowuje się, jakby miał świetne samopoczucie, Zdaniem profesora, część komentatorów opozycyjnych, wystraszonych socjalną bronią PiS-u, ogłosiło waloryzację 500 plus jako "genialne posunięcie". - Tymczasem widać, że nie jest to już takie proste - zaznaczył socjolog polityki w rozmowie z Katarzyną Zdanowicz. - To, że inaczej na waloryzację programu reaguje Platforma, inaczej sojusz Hołowni i Kosiniaka-Kamysza, a jeszcze inaczej Konfederacja czy Lewica, sprawia, że partii rządzącej trudno się do tego odnieść - ocenił prof. Flis. - Wcześniejsze ustawienie PiS kontra reszta świata nie jest już takie łatwe jak kiedyś. (...) Opozycja punktująca projekt z różnych stron, nie jest łatwa do odparcia - dodał.
Trzy listy to dobry pomysł
Politolog odniósł się także do pomysłu jednej listy opozycji. - Wszystko wskazuje na to, że Platforma i Lewica pójdą do wyborów osobno i to nie jest złe rozwiązanie. Złym pomysłem byłoby pójście do wyborów w cztery ugrupowania, trzy ugrupowania są w porządku. - To śmieszny pomysł, żeby zjednoczyć opozycję wokół Platformy. O tym marzą też stratedzy partii rządzącej, żeby mieć jednego przeciwnika, z jego wszystkimi zaszłościami i wadami - zaznaczył prof. Flis.
Kto wygra wybory 2023?
Zdaniem profesora Flisa, kampanię wyborczą mogą zdominować kryzysy i konflikty z udziałem partii rządzącej. - Mamy aferę z rosyjską rakietą pod Bydgoszczą. Mamy zupełny kryzys w Trybunale Konstytucyjnym, mamy konflikt o KPO. Poza tym, partia rządząca jest skłócona ze wszystkimi pozostałymi partiami - podkreślił politolog.- Szanse są wyrównane tylko wtedy, jeżeli przyjmiemy, że Konfederacja mogłaby zawrzeć koalicję z PiS-em, co wcale nie jest oczywiste, bo atakują jego kluczowe projekty i to najbrutalniej ze wszystkich sił opozycyjnych - ocenił prof. Flis.
Partia rządząca przy średniej sondażowej z ostatnich miesięcy może liczyć na ok. 180, maksimum 200 mandatów, czyli 30 do 50 mandatów mniej, niż potrzeba do rządzenia. - To jest strata jednej czwartej elektoratu w stosunku do ostatnich wyborów. To, że się jest pierwszym w wyścigu, nie znaczy, że będzie się później rządzić – powiedział prof. Flis.