„Super Express”: – W jaki sposób sprawa posła Stanisława Pięty wpłynie na notowania partii rządzącej?
Jarosław Flis: – No, na pewno nie pomoże. Nie jest to pierwsza tego typu historia w polskiej polityce. Ale ta jest chyba najbardziej tragikomiczna.
– Dlaczego?
– Dlatego, że jeśli ktoś dużo mówi o sprawach obyczajowych, o zachowywaniu wysokich standardów, to z całą pewnością musi liczyć się z konsekwencjami swoich zachowań. Na pewno upadek osoby, która stawia poprzeczkę bardzo wysoko, jest bardzo atrakcyjny dla obserwatorów polityki.
– Tak, ale mówimy o sytuacji konkretnego posła. Jak wpływa to na notowania PiS?
– Zobaczymy, ale na pewno jest to sytuacja bardzo dobra dla całej opozycji, która może ją wykorzystywać do atakowania Prawa i Sprawiedliwości. Trochę inaczej byłoby, gdyby wpadka tego typu przydarzyła się politykowi liberalnemu, nie hołdującemu na co dzień tradycyjnym wartościom. Tu mamy jednak do czynienia z posłem bardzo konserwatywnym, więc siłą rzeczy ten atak będzie silniejszy.
– Była jednak sprawa posła Ryszarda Petru i jego wyprawa z posłanką Schmidt do Portugalii w czasie sejmowego protestu. Więc to nie tylko PiS-owski problem?
– Ale jak wspomniałem – jeśli wpada konserwatysta, zawsze będzie krytykowany bardziej. Poza tym sprawa ta byłaby dla PiS-u dużo mniejszym problemem, gdyby głównym rywalem była Nowoczesna na czele z Ryszardem Petru, już po ujawnieniu romansu z posłanką Schmidt. Jednak sytuacja polityczna jest zupełnie inna.
– PiS podjął jednak decyzję o zawieszeniu posła Pięty w partii i klubie PiS. Poseł ma być też usunięty z komisji w s. Amber Gold i komisji służb specjalnych. Czy ten ruch może pomóc partii rządzącej?
– To raczej takie doraźne gaszenie pożaru. Mogące co najwyżej zminimalizować straty, wynikające z tej afery. Z tym, że zawieszenie też wcale nie musi być jednoznaczne z odejściem posła z PiS i polityki. W przeszłości bywali już posłowie, którzy byli zawieszani, a potem przywracani, startowali w wyborach, wygrywali je. W przypadku posła Pięty może być bardzo podobnie.
– Jednak pozycja posła na pewno mocno osłabła?
– Tak. Bywali jednak w historii posłowie, którzy byli w swych ugrupowaniach zawieszani, następnie wracali, kandydowali w wyborach. Możliwe, że za jakiś czas, gdy sprawa przycichnie, poseł Pięta powróci. Choć już nie w tak prominentnej roli, ale jako szeregowy poseł, jak najbardziej jest to możliwe.
Rozmawiał Przemysław Harczuk