Warzecha w TOK FM: Wielowieyską ZATKAŁO!

i

Autor: Andrzej Lange

Łukasz Warzecha komentuje: Co robi Pięta w Komisji ds. Służb?

2018-05-31 20:00

W sprawie domniemanego romansu posła Pięty najciekawszy jest aspekt, na który dotąd mało kto zwracał uwagę. Wcale nie dotyczy on samego pana posła ani pozującej do aktów modelki, znanej jako „Czarna Pantera”, która miała paść jego ofiarą (lub on jej, w zależności od punktu widzenia).

Najkrócej rzecz biorąc, sprawy mają się tak. Oto jest sobie żonaty i dzieciaty pan poseł partii społecznie konserwatywnej, który z podkreślania tradycyjnych wartości zrobił swój oręż. Ten poseł wszedł w jakiś rodzaj chyba zbyt bliskiego kontaktu z pewną panią. Czy gazety mają prawo o tym pisać? Tak – ponieważ stoi to w jawnej sprzeczności z tym właśnie, co najchętniej pan poseł głosi. Gdyby była to dla niego sprawa drugo- lub trzeciorzędna, czepianie się prywatnych wyczynów miałoby małe uzasadnienie.

Jest sobie pani, której elukubracje, roznegliżowane zdjęcia, wywiady z nią banalnie łatwo znaleźć w sieci. Nawet mało doświadczony internauta już po lekturze pierwszej strony wyników wyszukiwania stwierdzi, że ma do czynienia z osobą… powiedzmy: specyficzną.

A teraz sedno sprawy: pan poseł Pięta jest członkiem sejmowej Komisji Służb Specjalnych. Bardzo szczególnej komisji, obradującej zwykle za zamkniętymi drzwiami. Żeby w niej zasiadać, trzeba mieć certyfikat dostępu do informacji niejawnych. Jej członkowie mogą być na różne sposoby podchodzeni przez obce służby, z szantażem obyczajowym włącznie. Niezależnie od tego, jakie były motywacje „Czarnej Pantery”, poseł Pięta powinien był uwzględnić, że mogą być właśnie takie i powinien był się trzymać z daleka.

Nie zrobił tego, co świadczy bardzo kiepsko o nim samym, ale też – i tu właśnie pojawia się wspomniany, rzadko rozważany aspekt sprawy – o tych, którzy go do Komisji ds. Służb wsadzili, czyli o kierownictwie Klubu PiS. Uleganie czarowi pierwszej z brzegu modelki nie świadczy dobrze ani o stabilności emocjonalnej, ani o zdolnościach intelektualnych, ani o rozeznaniu w zagrożeniach. Czy kierownictwo partii nie wiedziało, jaki jest poseł Pięta? Czy nie miało do komisji lepszych kandydatów? Czy polskie państwo nie jest w stanie otoczyć członków tejże komisji skuteczną ochroną kontrwywiadowczą?

To są pytania znacznie istotniejsze niż szczegóły prywatnej relacji „Czarnej Pantery” z posłem partii rządzącej.