Prof. Antoni Dudek w rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim

i

Autor: Tomasz Radzik/Super Express Prof. Antoni Dudek w rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim

Prof. Dudek: Więcej racji ma prezydent Duda

2018-03-10 5:30

Marzec '68 w mniej dramatycznej formie to ten sam problem, z którym mamy do czynienia w odniesieniu do II wojny światowej. W obu przypadkach mieliśmy trzy rodzaje postaw wobec Żydów. Była bierna większość, oburzona tym mniejszość i była pewna mniejszość, która brała w tym aktywny udział - przekonuje prof. Antoni Dudek.

"Super Express": - Premier mówi, że Marzec '68 to nie problem Polski, bo Polski wtedy nie było. Andrzej Duda jednak za te wydarzania przeprosił. Kto tu ma rację?

Prof. Antoni Dudek: - Więcej racji ma tu prezydent. Oczywiście, jest prawdą, że nie mieliśmy wtedy demokratycznie wybranego rządu, a Polska była krajem głęboko uzależnionym od ZSRS. Jest jednak "ale". Owszem, antysyjonistyczna kampania, która towarzyszyła tym wydarzeniom, była zainicjowana przez funkcjonariuszy PZPR, ale w "demaskowaniu syjonistów" w zakładach pracy brali też udział zwykli ludzie. Wiadomo, że nie wszyscy, ale miało to jednak miejsce.

- Nie wszystkim się takie widzenie tych wydarzeń spodoba.

- Cóż, Marzec '68 w mniej dramatycznej formie to ten sam problem, z którym mamy do czynienia w odniesieniu do II wojny światowej. W obu przypadkach mieliśmy trzy rodzaje postaw wobec Żydów. Była bierna większość, oburzona tym mniejszość i była pewna mniejszość, która brała w tym aktywny udział.

- Przepraszanie za tę ostatnią mniejszość ma sens?

- Owszem. Byli oni Polakami. Dodatkowo mówienie, że ktoś, kto był funkcjonariuszem PZPR, automatycznie tracił polskość, jest absurdem. Jasne, że za Marzec '68 ponosi odpowiedzialność naród, bo nie on sobie partię, która to rozpętała, wybrał. Niemniej różni przedstawiciele narodu polskiego brali w tym udział. Warto powiedzieć za to "przepraszam" i nie jest to w żadnym razie szkalowanie narodu polskiego.

- Czyli premier, próbując się uwiarygodnić w oczach elektoratu, błądzi?

- W ogóle mam problem z tym, że pan premier od trzech miesięcy zajmuje się wyłącznie historią. Co więcej, średnio mu to wychodzi i raczej sukcesów mu na tej niwie nie wróżę. Apelowałbym do niego, żeby dla dobra Polski zajął się bardziej teraźniejszością i przyszłością.