"Super Express": - Prezydent Andrzej Duda na antenie TVN24 obarczył winą za konflikt na linii PiS - prezydent Beatę Szydło. Uznał, że to premier rządu nie poinformowała go o kształcie ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym, które później zawetował. To kolejne starcie prezydenta z PiS, czy już zielone światło dla zmiany szefa rządu?
Prof. Antoni Dudek: - Zdecydowanie to drugie. Wygląda na to, że prezydent ma już świadomość tego, że dojdzie do zmiany na stanowisku premiera. Stąd pozwolił sobie na krytykę Beaty Szydło. Zrobił to wiedząc, że pani premier za kilka tygodni premierem być przestanie. Gdyby szefowa rządu była silna i miała sprawować urząd przez kolejne dwa lata, Andrzej Duda nie rozszerzałby pola konfliktu. Ma już jeden z szefem MON. Dodatkowy z premier rządu byłby nieopłacalny.
- Według prezydenta, choć rząd ma niewątpliwe sukcesy, to są też porażki. Wśród nich brak podwyższenia kwoty wolnej od podatku czy rozwiązania problemów frankowiczów, głównych postulatów Andrzeja Dudy z kampanii. To premier odpowiada za brak ich realizacji?
- Trudno się oprzeć wrażeniu, że prezydent, będąc świadomy bliskiej zmiany premiera, postanowił obarczyć Beatę Szydło odpowiedzialnością także za własne porażki. Oczywiście, że to nie głowa państwa, ale rząd i Sejm podejmują decyzje ustawowe. Także o frankowiczach i kwocie wolnej. W takim razie prezydent niepotrzebnie obiecywał to w kampanii. Wiedział, że zależy to od większości sejmowej.
- Większości, która wspierała prezydenta.
- Tak, ale obciążanie Beaty Szydło to próba ucieczki od odpowiedzialności za niezrealizowanie obietnic. Obietnic trudnych do zrealizowania, bo przecież musiałyby prowadzić do jeszcze silniejszego nadwyrężenia finansów publicznych. Te i tak są naciągnięte po wprowadzeniu społecznych rozwiązań PiS. To, co robi prezydent, to klasyczna gra polityczna. Przykleja się jakieś niedociągnięcia do polityka, który odchodzi lub którego akcje idą w dół. Nie sądzę, by Beata Szydło odegrała jeszcze w polskiej polityce rolę większą niż do tej pory.
- Prezydent pochwalił też panią premier, mówiąc, że jest najdłużej sprawującym urząd premierem kobietą, bo rządzi już 24 miesiące. Hanna Suchocka rządziła 15 miesięcy, a Ewa Kopacz 14.
- No tak, prezydent może prawić takie komplementy, ale umówmy się - jej samodzielność jako premiera nie była przecież większa niż samodzielność Hanny Suchockiej. Jakie znaczenie ma to, że przetrwała dłużej?
- Do tej pory nikt tak otwarcie nie krytykował Beaty Szydło w obozie dobrej zmiany. Prezydent jest pierwszy.
- Wypowiedź prezydenta miała w pewien sposób odwrócić uwagę od jego wypowiedzi o ubeckich metodach Macierewicza oraz listu, jaki w obronie szefa MON podpisali Bronisław Wildstein i prof. Andrzej Nowak. To istotne, bo prezydent Duda poczuł się szczególnie dotknięty podpisem prof. Nowaka. To postać bardzo w Pałacu Prezydenckim honorowana i szanowana. Bronił też prezydenta w sprawie wet.
- Prezydent nie tylko się z tych słów nie wycofał, ale podkreślił, że Macierewicz stosuje podobne metody zarówno wobec niego, jak i ministra Waszczykowskiego. Metody, które wcześniej stosowali politycy Platformy.
- I ja się nie dziwię, że prezydent się nie wycofuje. Co więcej, podzielam jego krytyczną opinię na temat działań szefa MON. Opinię, ale nie takie słowa! Sformułowanie "ubeckie metody" było katastrofalnie złe! Przecież ubeckie metody nie polegały na odbieraniu komuś dostępu do informacji niejawnych czy przeciąganiu procedur. To fizyczne tortury, a nawet morderstwa. Nikt z otoczenia Macierewicza nikomu paznokci nie wyrywa. Przesadne słowa, histeryczne, padają od dawna po obu stronach. Być może prezydent nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, czym był Urząd Bezpieczeństwa. Działania SKW są w tej sprawie skandaliczne, ale to nie są ubeckie metody!
- Prezydent zapytany o to, czy w razie rekonstrukcji rządu podpisze nominację na ministra dla Antoniego Macierewicza, odparł, że ma nadzieję, iż minister zmieni swoje postępowanie i dogadają się. To sygnał, że szef MON jednak nie straci stanowiska?
- Właśnie przyszłość Antoniego Macierewicza jest tym, co najbardziej ciekawi w kontekście rekonstrukcji rządu. Sądząc po słowach prezydenta, los premier Szydło jest już przesądzony. Szef MON zmienił zaś postępowanie, wycofując nominacje generalskie.
- Czyli zostaje?
- Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Macierewicz jest człowiekiem, z którym absolutnie nie da się na dłuższą metę porozumieć. Trzeba się albo mu podporządkować, albo toczyć z nim walkę. Oczywiście zawieszenie broni jest możliwe, ale tylko na krótki czas. Po chwili konflikt odżyje ponownie.
- PiS ma świetnie sondaże, prezydent bije rekordy popularności. Cztery miesiące po wetach demonstracje "w obronie sądów" nie budzą już takich emocji jak w lipcu. To majstersztyk Dudy i Kaczyńskiego?
- Teza, że to wszystko było od początku ukartowane jest moim zdaniem błędna. Ten konflikt był prawdziwy. Wbrew temu, co twierdzą niektórzy, prezydentowi nie chodziło wcale o budowę jakiegoś nowego ruchu. Walczył o pozycję prezydenta w obozie dobrej zmiany. I albo ten konflikt będzie tlił się nadal, albo Jarosław Kaczyński wyraźnie da do zrozumienia, że Andrzej Duda jest numerem dwa w całym obozie prawicy.
Zobacz: Minister Elżbieta Rafalska: Przyjrzymy się progom w 500+ [NASZ WYWIAD]