Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Gdańsku odbyła się druga rozprawa właścicieli Amber Gold - spółki, która oszukała ponad 19 tysięcy klientów, zabierając im w sumie ponad 850 milionów złotych. Sędzia Lidia Jedynak zakończyła odczytywanie wyjaśnień, jakie oskarżeni składali podczas przesłuchań w prokuraturze. Marcin P. zwrócił się do sądu o udostępnienie zapisów z serwerów i wewnętrznego systemu informatycznego Amber Gold. - Może to dowieść braku odpowiedzialności mojej żony - powiedział Marcin P., który najwyraźniej nadal kocha Katarzynę.
To była ich pierwsza miłość. Poznali się w szkole średniej. Chodzili do technikum ekonomicznego w Gdańsku. Razem zakładali Amber Gold. Kasia w firmie zdała się całkowicie na męża. Gdy klienci coraz chętniej lokowali w Amber Gold swoje majątki, Marcin uczynił z Kasi prawdziwą królową. Kupili cztery luksusowe apartamenty w Gdańsku, z widokiem na marinę i zabytkowe centrum, za ok. 3 mln zł., pałac w Rusocinie, ekskluzywne samochody. Marcin płacił też żonie za bycie wiceprezesem ok.120 000 zł miesięcznie i dawał wielomilionowe zlecenia. - Wyglądaliśmy na zgodne małżeństwo i ja też tak myślałam - mówiła Katarzyna P., która nie przyznała się do winy i odmówiła składania zeznań.
Katarzyna P. w areszcie przebywa już trzy lata. Siedem miesięcy temu urodziła w łódzkim areszcie syna, którego ojcem jest jeden ze strażników. Wczoraj chciała wyjść na wolność. - Pobyt za kratkami źle znosi też dziecko mojej klientki. Wystarczające będą zakaz opuszczania kraju i dozór policyjny - argumentowała Anna Żurawska, obrońca oskarżonej. Jednak ze względu na zagrożenie wysoką karą (15 lat więzienia) sąd nie uchylił aresztu jej klientce. Sąd podkreślił, że na czas rozpraw dziecko może pozostawać pod opieką matki, której zezwolono na zdjęcie kajdanek. Marcinowi P. zdjęto je tylko z jednej ręki. Wciąż jest bowiem duże ryzyko próby samookaleczenia.
Zobacz: Gigantyczne zarobki aferzystów Amber Gold: Katarzyny P. i Marcina P.