- Posłanka PiS domaga się wyjaśnień od Google.
- Interwencja posłanki ma związek z oskarżeniami o wydatkowanie środków z Funduszu Sprawiedliwości.
- Maria Kurowska zareagowała na doniesienia portalu Onet.pl.
- O co chodzi? Sprawdź w poniższym artykule.
Fundusz Sprawiedliwości
Portal Onet w swojej publikacji przekonuje, że Maria Kurowska miała wysyłać wiadomości do Tomasza Mraza – byłego dyrektora Funduszu Sprawiedliwości. W jednym z e-maili, datowanym na lipiec 2020 roku, miała napisać: „Bardzo proszę, aby żadne umowy z Gminami nie były podpisywane bez konsultacji ze mną w powiecie jasielskim i krośnieńskim”. W innych wiadomościach – według portalu– miała wskazywać konkretne gminy, instytucje oraz sugerować kwoty dotacji. Kurowska jednak stanowczo zaprzecza, by jakikolwiek z tych e-maili był wysłany z jej sejmowej skrzynki.
W tle całej sprawy toczy się śledztwo dotyczące nieprawidłowości w wydatkowaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Prokuratura zamierza postawić byłemu ministrowi Zbigniewowi Ziobrze 26 zarzutów, w tym prowadzenia zorganizowanej grupy przestępczej.
Oświadczenie posłanki
Maria Kurowska opublikowała oświadczenie, w którym stanowczo odcina się od autorstwa wiadomości. - Oświadczam ponownie i jednoznacznie, że wskazany e-mail nie został przeze mnie wysłany. Mam co do tego absolutną pewność – napisała posłanka. Kurowska podkreśla, że wszelka korespondencja z jej strony w tej sprawie odbywała się wyłącznie z jej prywatnego adresu e-mail. - Tymczasem jedynie ta jedna, kwestionowana, miałaby zostać wysłana ze skrzynki służbowej?! Nigdy nie wysłałam takiej korespondencji – przekonywała.
Sprawdź: Jarosław Kaczyński wyprowadzony z równowagi, pierwszy raz od dawna. Mówi o kradzieży w biały dzień
Posłanka zwraca również uwagę na datę rzekomego wysłania wiadomości, która jej zdaniem wyklucza możliwość jej autorstwa. - W czasie, gdy miał on zostać wysłany, przeżywałam śmierć mojego małżonka i byłam całkowicie wyłączona z działalności publicznej – argumentowała Kurowska. Dodaje również, że jej styl pisania oraz elementarna logika wykluczają, aby mogła skierować tego rodzaju wiadomość. Warto jednak zaznaczyć, że w dniu wskazanym w publikacji Onetu, Kurowska brała udział w posiedzeniu Sejmu, co potwierdzają listy obecności. - Wyrażam również poważne wątpliwości co do intencjonalnych działań medialnych, które sprawiają wrażenie prób budowania narracji o rzekomo nieprawidłowym postępowaniu posłów, podczas gdy czynią wszystko zgodnie z literą prawa – napisała posłanka.
Apel do Google
W swoim oświadczeniu, Maria Kurowska zwróciła się bezpośrednio do Google Polska z pytaniem, czy z jej sejmowej skrzynki mailowej w dniu 24 lipca 2020 roku została wysłana jakakolwiek korespondencja na serwery firmy. Posłanka jest przekonana, że osoba, do której miała wysłać wiadomość, korzysta ze skrzynki popularnej firmy, a każda autentyczna wiadomość powinna pozostawić techniczny ślad na tej platformie. - Skoro Onet publikuje 'dowód', który nigdy nie został wysłany, to bardzo proszę o jasne stanowisko firmy Google – zaapelowała. Podkreśliła przy tym, że wyjaśnienie tej kwestii jest kluczowe dla oceny, czy mamy do czynienia z informacją, czy prowokacją polityczną.