- Podczas wizyty w Berlinie premier Tusk i kanclerz Merz rozmawiali o reparacjach wojennych.
- Polska niezmiennie domaga się zadośćuczynienia za straty wojenne, odrzucając niemiecką interpretację historyczną.
- Premier Tusk sugeruje, że Polska może sama wesprzeć ofiary, jeśli Niemcy nie przyspieszą działań, co wywołało oburzenie Jarosława Kaczyńskiego.
- Czy to oznacza koniec nadziei na niemieckie reparacje i kto ostatecznie zapłaci za krzywdy wojenne?
Premier Donald Tusk odbył wizytę w Niemczech. W czasie wspólnej konferencji prasowej w Berlinie, w której uczestniczył wraz z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem, politycy odnieśli się do kwestii zadośćuczynienia za ofiary i straty poniesione przez Polskę podczas II wojny światowej. Kanclerz Merz zaznaczył, że stanowisko tak jego rządu, jak i poprzednich niemieckich rządów jest jasne, iż kwestia reparacji zarówno z politycznego jak i prawnego punktu widzenia jest wyjaśniona.
Dodał, że jest też dla niego oczywiste, że tak upamiętnienie ofiar, jak i zmierzanie się z historią, to proces, który nigdy nie jest zakończony. Podkreślił, że Niemcy przyznają się tutaj do swojej historycznej odpowiedzialności i prowadzą rozmowy ze stroną polską. Wyraził przekonanie, że uda się znaleźć dobre rozwiązanie z punktu widzenia obu krajów. Premier Donald Tusk podkreślił, że stanowisko Polski jest tutaj jasne.
- Niemcy trzymają się tego formalno-dyplomatycznego aktu z lat '50. Jak państwo dobrze wiecie, ci, którzy znają historię, w latach '50 Polska de facto nie miała nic do powiedzenia w tej kwestii i zrzeczenie się reparacji wówczas przez Polaków nie jest uznawane za akt zgodny z wolą narodu polskiego. Bo naród polski nie miał wtedy w tej kwestii nic do powiedzenia - zauważył szef polskiego rządu.
- Jeśli pytacie, jaki jest stan rzeczy, on się nie zmienił. Uważamy w Polsce, i właściwie wszyscy bez wyjątku, że Polska nie otrzymała zadośćuczynienia za straty, zbrodnie z czasów II wojny światowej. I znamy stanowisko niemieckie, które trzyma się tego formalnego zapisu z lat '50 - zaznaczył Tusk. - Zobaczymy, jak będzie wyglądała przyszłość, ale z polskiego punktu widzenia na pewno nic się nie zmieni - dodał premier. Obaj politycy byli dopytywani o zadośćuczynienie dla żyjących jeszcze ofiar, a także w kontekście „gestu odszkodowawczego”, czyli zaproponowanego rok temu przez Niemców 200 mln euro, które przez Warszawę zostało już wcześniej uznane za kwotę symboliczną i dalece niewystarczającą.
Kanclerz Merz powiedział, że Niemcy w przeszłości „udostępniły ocalałym z terroru nazistowskiego 2 mld euro”. - Rozmawiamy o dalszych możliwościach współpracy i pomocy humanitarnej - zapewnił.
CZYTAJ: Niemcy zwrócili nam krzyżackie archiwa! Premier Tusk: Serce się raduje
Premier Tusk zapowiedział, że jeśli chodzi o symboliczne wsparcie ze strony Niemiec dla żyjących jeszcze bezpośrednich ofiar II wojny światowej, to zamierza o tym rozmawiać jeszcze w poniedziałek. - I uświadomię taką oczywistą, smutną rzecz: jest ich w tej w chwili, według szacunków fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie, (...) około 50 tys. - wskazał premier. Jak dodał, gdy rozmawiał w ostatnich latach o zadośćuczynieniu z poprzednim kanclerzem Olafem Scholzem, było to ok. 60 tys. osób. - Pospieszcie się, jeśli chcecie naprawdę wykonać taki gest - zwrócił się do strony niemieckiej szef polskiego rządu.
- Jeśli nie uzyskamy jakiejś szybkiej i jednoznacznej deklaracji, to będę w przyszłym roku rozważał decyzję, że Polska wypełni tę potrzebę z własnych środków. Więcej o tym nie chcę już mówić - oświadczył polski premier.
Słowa te oburzyły prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński na X napisał: - Aż nie chce się wierzyć! Polski premier w Berlinie mówi o wsparciu dla bezpośrednich ofiar niemieckiego nazizmu z polskiego budżetu? Tusk chce pieniędzmi polskich obywateli spłacać niemieckie zbrodnie?? Polskie wsparcie – jak najbardziej TAK, ale pod żadnym pozorem nie zamiast niemieckich odszkodowań wojennych!