Katarzyna Piekarska w rozmowie z PAP została zapytana, jak dowiedziała się o tym, że ma złośliwego raka. Polityczka przyznała, że stawia na profilaktyczne badania z powodu obciążenia genetycznego.
- Zarówno moja mama, jak i dwie jej siostry zmarły na nowotwór – mama i jedna siostra na raka płuc, druga na raka piersi. Dlatego co roku robię sobie USG piersi, cytologię, badam też płuca - tłumaczyła posłanka.
Parlamentarzystka wyznała, że wyjątkowo ostatni raz badała się dwa lata temu, więc w ostatnim czasie postanowiła to nadrobić. Gdy poszła do lekarza, okazało się, że ma nowotwór. Biopsja niestety potwierdziła, że jest on złośliwy.
Piekarska mówiła, że nie miała żadnych objaw choroby.
- Gdybym nie zrobiła badania profilaktycznego, żyłabym w nieświadomości, a rak by się rozwijał. To pokazuje, jak ważna jest profilaktyka. Ja swojego guza nie czułam, m.in. ze względu na umiejscowienie. Wyczułabym go w momencie, kiedy byłby on duży i pewnie rozsiałby się po całym organizmie. Dlatego chciałabym zaapelować do wszystkich, nie tylko do kobiet, ale też mężczyzn: badajcie się regularnie. To może uratować wam życie! - podkreśliła.
Piekarska przyznaje, że histeryzowała. “Miałam w głowie najgorsze myśli”
Pierwszą reakcją posłanki po usłyszeniu diagnozy był ogromny strach. - Byłam świadkiem, jak umierała moja mama i jej siostry, wiec moją pierwszą myślą było: teraz kolej na mnie - wyznała i dodała, że w głowie pojawiały jej się czarne scenariusze. - Dopóki nie znalazłam się w szpitalu, dopóki mi tego raka nie wycięto i czekałam na informacje dotyczące leczenia, miałam w głowie najgorsze myśli - wspominała.
- Jestem z natury optymistką i zwykle to ja wszystkich klepię po ramieniu i powtarzam, że będzie dobrze, tak w tamtym momencie widziałam szklankę, która była do połowy pusta. Ale po operacji znów jestem dobrej myśli. Wiem, że przede mną jeszcze długi proces i że mogę się gorzej czuć, że leczenie farmakologiczne, naświetlania czy chemia mają swoje skutki uboczne, ale dobrze zrobiły mi rozmowy z osobami, które przeszły przez tę chorobę, pokonały ją i normalnie dziś żyją. Czyli można - powiedziała Piekarska.
- Czy w tym pierwszym momencie, po diagnozie, pojawiło się poczucie żalu, że jeszcze nie zrobiła pani tylu fajnych rzeczy, że odkładała je pani na później, bo ciągle na pierwszym miejscu była praca? - zapytała polityczkę dziennikarka Kamila Wronowska. Okazuje się, że Piekarska doświadczyła podobnego stanu.
- W momencie oczekiwania na biopsję, a potem na operację myślałam sobie: „Boże, tylu rzeczy nie zrobiłam - czegoś chciałam się nauczyć, coś chciałam jeszcze zobaczyć, usłyszeć, zjeść coś – i już pewnie tego nie zrobię. Teraz już jest OK, wróciłam do siebie. Ale sądzę, że wiele osób w takiej sytuacji histeryzuje. I Piekarska też histeryzowała - przyznała.
Posłanka przypomina: dziś kartę DILO może wystawić lekarz rodzinny. Sama jest już po operacji
Dziennikarka zapytała Piekarską, czy w jej przypadku sprawdziła się szybka ścieżka onkologiczna i zielona karta DILO (karta diagnostyki i leczenia onkologicznego).
- Ludzie często boją się kolejek, tego, że trzeba dostać się do specjalisty, że to będzie długo trwało. A dziś kartę DILO może wystawić lekarz rodzinny. Tak było w moim przypadku. Powiedziałam lekarzowi – i to nawet przez telefon - jakie mam wyniki badań. Byłam roztrzęsiona, prawie płakałam. On wystawił mi od razu kartę DILO i powiedział, co mam dalej zrobić. Dostałam bardzo szybki termin na biopsję i z marszu weszłam w te wszystkie procedury. Wczoraj minął tydzień, kiedy jestem po operacji. Teraz czekam, aż mi się wszystko zagoi i potem zaczynam kolejny etap leczenia. Grunt, to się dowiedzieć, że masz nowotwór. Jak już to wiesz, idziesz do lekarza i potem wszystko się szybko toczy - tłumaczyła posłanka.
Na ten moment rokowania są dobre. - Mam nadzieję, że tak pozostanie. Oczywiście czeka mnie jeszcze radioterapia oraz długie leczenie farmakologiczne, ale rokowania na dziś są dobre. Dlatego zaplanowałam sobie teraz długie i przyjemne życie - mówiła polityczka.
Pytana o szczególne marzenie, posłanka wyznała, że zawsze chciała nauczyć się jeździć konno i wyjechać na babski weekend do Paryża.
ZOBACZ TAKŻE: Piekarska wspomina, jak usłyszała diagnozę. "Gdy zobaczyłam wyniki, ugięły się pode mną nogi"