Katarzyna Piekarska

i

Autor: @katarzyna.maria.piekarska/ FACEBOOK Katarzyna Piekarska

Kot wykrył raka u Katarzyny Piekarskiej: "Wiedział, która to pierś"

Katarzyna Piekarska posłanka KO jakiś czas temu usłyszała najgorszą możliwą diagnozę, nowotwór złośliwy. Kilka dni temu przeszła operację wycięcia guza piersi i na razie, czuje się dobrze. Okazuje się jednak, że zanim polityk poddała się badaniom, które pomogły wykryć chorobę, ktoś już wiedział, że coś jest nie tak. Ukochany kot Blutek uciskał miejsce, jakby czuł, że tam właśnie rozwija się rak.

Katarzyna Piekarska o niezwykłej przyjaźni między człowiekiem a zwierzęciem

Więź między człowiekiem a zwierzęciem potrafi być najpiękniejszym i najszczerszym uczuciem. Tak było również i w tym przypadku. Piekarska ze smutkiem mówi „Super Expressowi”, że jej bohatera niestety już z nią nie ma. Kot wykazał się niezwykłą intuicją i nadprzyrodzonymi zdolnościami.

- Moje zwierzęta wyczuwają, że coś jest nie tak, bo nie skaczą na mnie tak, jak zawsze. Leżą grzecznie w moich nogach. Odpoczywają ze mną. Natomiast Blutek, czyli mój kotek, który odszedł na początku roku, bardzo często, ugniatał moją prawą pierś. Tę chorą, tę, w której zdiagnozowano nowotwór. Być może wyczuwał, że mam raka? Jak teraz patrze na to z perspektywy to Blutek skakał po mojej piersi i ugniatał ją – mówi nam posłanka KO. Czworonożni przyjaciele odgrywają ważną rolę w życiu Piekarskiej i są jej ogromnym wsparciem. Przed polityk długi proces leczenia, ale rokowania są dobre.

Posłankę KO czeka dalsze leczenie onkologiczne

- Na razie mam ustaloną radioterapię i w ten sposób będę kontynuowała leczenie. Na razie nie ma planów na chemioterapię. W chemioterapii wiele kobiet boi się wypadania włosów. Zawsze miałam piękne, bujne włosy. Ale gdyby było trzeba to na pewno bym to przeżyła. Jestem już w domu moich rodziców, pod Olsztynem. Psychicznie czuję się super. Przed operacją dobijała mnie myśl, że siedzi we mnie pasożyt na gapę. Po operacji odetchnęłam. Ten dziad, rak już we mnie nie rośnie. Dlatego moje samopoczucie uległo poprawie. Czekam na wyniki badania samego guza i węzła chłonnego, bo został wycięty. Po wynikach będę kontynuowała leczenie. Oprócz onkologów i radiologów ważnymi specjalistami w procesie leczenia są osoby, które zajmują się psychiką osoby, u której wykryto nowotwór. Jakbym miała potrzebę skorzystać z usług psychoonkologa to na pewno bym to zrobiła. W momencie oczekiwania na wynik „wariowałam”. Nikomu nie mówiłam, że czekam na wynik biopsji. Wtedy faktycznie moja psychika lekko podupadła. Jednak na razie nie potrzebuję konsultacji psychonkologicznej, bo czuję się świetnie. Nie wykluczam jednak, że jeżeli leczenie będzie długie to na pewno skorzystam z pomocy wspomnianego specjalisty. To żaden wstyd! - mówi Piekarska. Jak dalej będzie wyglądało jej życie? - Przede mną rehabilitacja. Na razie nie wiem, jak będzie wyglądała. Jeszcze za wcześnie, aby wyrokować. Rana po operacji musi się zagoić. Dziś idę na zmianę opatrunku do ośrodka zdrowia niedaleko mojego miejsca pobytu. Bałam się operacji. Nie będę udawała, że nie. Jednak miałam ogromne zaufanie do mojego lekarza. Pierwszy raz spotkałam mojego lekarza, kiedy robiłam biopsję i od razu mu zaufałam. Dlatego wybrałam właśnie jego do operacji. Rana goi się dobrze - kontynuuje posłanka KO. Polityk także zachęca wszystkie kobiety do regularnego badania się. - Lekarz zalecał mi bym się wyciszyła. Żebym nie dźwigała. Kobiety, jesteśmy zbyt fajne, aby umierać. Badajmy się wszystkie. Gdyby moja mam poszła zrobić RTG to by żyła - dodaje.

 

Express Biedrzyckiej: Ekonomista wskazał, kiedy emeryci dostrzegą, o co naprawdę chodzi z 14. emeryturą