O wydatki przy użyciu kart zapytał poszczególne resorty poseł Nowoczesnej Piotr Misiło (43 l.). Z odpowiedzi nadesłanych przez ministerstwa wynika, że taka forma płatności nadal jest popularna i dość często stosowana. I tak w MSZ, w okresie 2016 r. - czerwiec 2017 r. wydano 202 tys. zł. Z tego najwięcej wydali polscy ambasadorowie: Michał Łabenda - 104 tys. zł i Jolanta Janek, polska ambasador na Malcie - 94 tys. zł. W resorcie środowiska w ubiegłym roku używano aż 139 kart, w tym roku 116. Najwięcej kart do swojej dyspozycji mieli pracownicy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie, bo aż 39. Co ciekawe, w ministerstwie sportu i turystyki z 10 kart wydanych pracownikom osiem trafiło do zaopatrzeniowców, a jedna do kierowcy służbowego. - Wydatki przy użyciu kart dotyczą przede wszystkim zakupów służbowych. W szczególności są one używane w ramach służbowych delegacji (krajowych i zagranicznych) do dokonywania rezerwacji i płacenia za usługi hotelowe oraz za transport - argumentują przedstawiciele ministerstw.
O wydatkach za pomocą kart służbowych zrobiło się głośno w 2007 r. Transakcje tropiła wówczas minister ds. korupcji Julia Pitera (64 l.) z PO. W raporcie stwierdzono, że w ciągu dwóch lat rządów PiS rządowi politycy wydali ponad milion złotych. Najgłośniej było o tym, że jeden z ministrów zapłacił 8,16 zł za kawałek dorsza.
Zobacz także: Trzaskowski lusturuje się sam "przed PiS-owskimi hejterami". Przyznał, że "palił TRAWKĘ"
Przeczytaj również: NOWA partia w Sejmie! Gowin prezentuje "Porozumienie"
Polecamy ponadto: Ogromny przetarg na piwo uczelni Macierewicza: p.o. kanclerza uczelni podał się do DYMISJI