Poczobut: Politycy, bierzcie przykład z Reagana

2010-02-16 2:30

Najnowsze represje na Białorusi komentuje Andrzej Poczobut, prezes Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi.

"Super Express": - Represje wobec mniejszości polskiej na Białorusi są pewną stałą. Dlaczego teraz doszło do ich zaostrzenia?

Andrzej Poczobut: - Powodem jest zbliżający się termin wyborów lokalnych, a po nich prezydenckich. Łukaszenko chce przykręcić śrubę, tak jak przed każdymi wyborami. Niezależni eksperci kilka miesięcy temu zapowiadali, że okres "małej liberalizacji" mamy już za sobą. Obecna fala dotyczy nie tylko Polaków, ale także Białorusinów. Brutalizacja życia publicznego jest tu rzeczywistością, o czym wielu ludzi w Europie wydaje się zapominać. Te represje podkreślają jednak, że władza trzyma się tu tylko na strachu i resortach siłowych. I przed wyborami trzeba ten strach potęgować.

Przeczytaj koniecznie: Romaszewska-Guzy: Złości mnie mazgajstwo polskich polityków

- Jaki jest zasięg najnowszej fali represji? Pan jest już po wyroku: 5 dni aresztu…

- Zatrzymano ponad 40 członków Związku Polaków. Trzy osoby: ja, rzecznik Związku Igor Bancer oraz wiceprzewodniczący Mieczysław Jaśkiewicz jesteśmy po ekspresowych wyrokach. Sprawa jest jednak szersza i chodzi o spacyfikowanie całego Związku i mniejszości. Wczoraj rozpoczął się proces Teresy Sobol, na którym władze białoruskie chcą uprawomocnić przejęcie Domu Polskiego. Zatrzymano nas właśnie w drodze na tę sprawę.

- W ostatnim czasie wiele pisano o tym, że Łukaszenko będzie chciał ocieplić swoje kontakty z Zachodem. Pewną rolę chciał w tej sprawie odegrać także polski rząd…

- Łukaszenko jest zainteresowany tylko utrzymaniem swojej władzy. Stosuje w tym technikę dobrego i złego policjanta. Dobrym jest szef MSZ Martynau, który biegłym angielskim opowiada na Zachodzie, że nie ma represji, że o niczym nie wie. Z drugiej strony mamy KGB, które po staremu robi swoje. Zmiana pewnych akcentów w polityce Łukaszenki nie jest związana z żadną liberalizacją. Jej powodem jest inne podejście ze strony Rosji, która nie chce finansować przestarzałej białoruskiej gospodarki. Łukaszenko musi szukać pieniędzy na Zachodzie. Przyznaje jednak, że nie będzie o nie zabiegał, wprowadzając zmiany wewnętrzne.


- Czy z tego punktu widzenia przyjęcie ministra Martynaua w Warszawie i wyciągnięcie ręki do Łukaszenki to błąd?

- Nie ma tu łatwej odpowiedzi. Dobrze się stało, że podpisano umowę o małym ruchu granicznym. Dobrze, że choćby w pasie przygranicznym Białorusini i Polacy będą mogli poruszać się bez wiz. Pamiętajmy jednak, że to jest dyktatura. I ani polski rząd, ani kraje zachodnie nie powinny dać się nabrać na sztuczkę z dobrym i złym policjantem. Obaj mają ten sam cel - utrzymanie reżimu za wszelką cenę. Dziś płacą ją Polacy mieszkający na Białorusi.

Przeczytaj koniecznie: Łukaszenko drwi z Europy

- Jakie kroki powinny w tej sprawie podjąć kraje zachodnie, Unia Europejska?

- Z reżimem w Mińsku można rozmawiać, ale twardo, w oparciu o poszanowanie podstawowych wartości demokratycznych. Białoruś zmierza dziś do tego, by stać się europejską wersją Turkmenii. Łukaszenko wprowadza kontrolę Internetu, dobija resztki społeczeństwa obywatelskiego. A w tym samym czasie spotykają się z nim Litwini, Polacy czy Berlusconi. To błąd. To, jak powinno się postępować z podobnymi dyktaturami, pokazywał Ronald Reagan w swojej polityce wobec świata komunistycznego i ZSRR. Twarde stanowisko oparte na pryncypiach. Europa układała się z Łukaszenką w 2005 roku. Żadnego z ówczesnych zobowiązań nie dotrzymał. I zrobi tak ponownie.

Andrzej Poczobut

Prezes Rady Naczelnej Związku Polaków, korespondent polskich mediów, jeden ze skazanych w ostatniej fali represji