Łukaszenko drwi z Europy

2010-02-16 2:45

Polscy dyplomaci podjęli się trudnego i niezwykle ryzykownego zadania, jakim była próba powolnego przyciągania autorytarnie rządzonej Białorusi do struktur Unii Europejskiej. Aby osiągnąć ten cel, stosowano starą bismarckowską zasadę "realpolitik".

Nie zważając na moralne wątpliwości i protesty wątłej białoruskiej opozycji, zapraszano do Polski wysokich rangą urzędników Łukaszenki i podpisywano umowy międzynarodowe. Traktowano reżim Łukaszenki niemal jak normalne, demokratyczne państwo.

Ta polityka zdawała się przynosić rezultaty. Do czasu. Zatrzymanie 40 Polaków przez białoruską milicję i wczorajsze wyroki grodzieńskiego sądu skazujące działaczy Związku Polaków na Białorusi oznaczają klęskę dotychczasowej polityki wobec naszego wschodniego sąsiada. Łukaszenko dokonał wyboru - pragnie utrzymać władzę autorytarną nawet za cenę izolacji swego kraju i ewentualnych korzyści ekonomiczne, które przyniosłoby Białorusi zbliżenie z Unią Europejską. Nasi dyplomaci okazali się marnymi naśladowcami wielkiego Bismarcka i powinni jak najszybciej zapomnieć o odgrywaniu roli wielkich, europejskich strategów. Niech zajmą się tym, co należy do ich podstawowych obowiązków - obroną polskiej mniejszości poniewieranej przez siepaczy Łukaszenki.