Andrzej Duda przez kilkanaście dni był krytykowany za nieobecność na terenach objętych powodzią. Prezydent odpierał zarzuty i tłumaczył, że na miejscu jest jego współpracownik. Ostatecznie prezydent pojawił się 20 września. Podkreślił, że od początku kryzysu na miejscu był premier wraz z ministrami, którzy odpowiadają bezpośrednio za pracę służb. "Prezydent konstytucyjnie jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej, jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, ale swoje zwierzchnictwo wykonuje poprzez ministra obrony narodowej" - tłumaczył. Jak dodał, minister obrony narodowej był cały czas na posterunku, podobnie jak szef BBN Jacek Siewiera.
Polski prezydent wyleciał później do Stanów Zjednczonych, gdzie - jak podawały tamtejsze media - miał się spotkać z Donaldem Trumpem. Rozmowę jednak odwołano ze względów bezpieczeństwa. Od początku pojawienia się tych doniesień, Andrzej Duda był krytykowany przez część komentatorów za włączanie się w kampanię prezydencką za oceanem. Teraz głos w tej sprawie zabrali Polacy, którzy uważają, że ocenili ruch prezydenta. - Czy Pana/Pani zdaniem Andrzej Duda powinien angażować się w kampanię wyborczą w USA? - brzmiało pytanie w sondażu. Oto odpowiedzi:
- zdecydowanie tak 6,4 proc.
- raczej tak 9,8 proc.
- raczej nie 30,1 proc.
- zdecydowanie nie 39,6 proc.
- nie wiem 14,1 proc.
Wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych
Andrzej Duda w Stanach Zjednoczonych spotkał się z polonią oraz brał udział w odsłonięciu pomnika w hołdzie dla twórców "Solidarności". - Aby Ameryka mogła spełniać tę niezwykle ważną rolę musi mieć siłę, która zatrzyma każdego przeciwnika. A żeby Polska w tej sile miała swoją gwarancję, potrzebny jest wasz głos. Dlatego proszę, żebyście szli do amerykańskich wyborów – nie tylko tych zbliżających się, prezydenckich, ale każdych. Aby ta siła aktualnego środowiska polskiego w Ameryce świadczyła także o sile ojczyzny i sile polskiego przemawiania w Stanach Zjednoczonych - mówił prezydent.