"Super Express": - Jako osoba niepełnosprawna, działacz społeczny i wreszcie polityk, jak pan uważa, czemu problemy osób niepełnosprawnych i ich rodzin nie zostały do tej pory kompleksowo rozwiązane?
Marek Plura: - Rzeczywiście, od 1989 r. nie doczekaliśmy się żadnych rozwiązań, które całościowo traktowałyby problemy osób z niepełnosprawnościami i ich rodzin. Owszem, pojawiały się jakieś zasiłki, ale tę sprawę zawsze traktowano jako marginalną. Nigdy nie była to bowiem grupa społeczna, która miałaby silny głos w debacie publicznej. Dlatego też łatwo politykom było ją ignorować.
- Dziś mówimy jednak o tych ludziach więcej.
- Owszem, to się zmieniło. Od 2008 r. ta grupa potrafi się lepiej zorganizować i głośniej mówić o swoich problemach. Nie cieszę się, że dziś osoby niepełnosprawne i ich rodziny są zmuszone protestować, żeby uzyskać coś od rządzących. Że musi dochodzić do takiej eskalacji. Niemniej, bez tej determinacji wielu osób nie mówiłoby się o ich problemach tak dużo. Całe szczęście, jako środowisko nauczyliśmy się walczyć o swoje prawa.
- Jest jakaś szansa, że coś się teraz zmieni?
- Mam taką nadzieję. Po prawie 30 latach III RP czas najwyższy nadrobić w końcu zaległości, które się przez ten czas nazbierały.
- Politycy PiS już mówią, że chcą pomóc, ale nie da się tego zrobić w takim wymiarze, jak chcą tego protestujący, bo budżet może i ma się dobrze, ale nie jesteśmy na tyle bogaci.
- W moim przekonaniu to tylko wymówki. Polska jest na tyle bogatym krajem, żeby zaproponować osobom niepełnosprawnym i ich rodzinom rozwiązania, która nie skazywałyby ich na biedę. A dziś, niestety, dla wielu rodzin niepełnosprawność tę biedę oznacza. Potrzebna jest pomoc państwa. Każdy rząd musi mieć to na uwadze. Wiem, że protestujący rodzice nie ustąpią. Tym bardziej że dla tych rodzin to być może ostatnia szansa, by coś wywalczyć. Każdy ma swoją wytrzymałość.
- Jaki dziś jest problem? Nie ma pieniędzy? Czy nie ma woli politycznej?
- Pieniądze są. Skoro stać na nas na takie fanaberie jak budowa tzw. obrony terytorialnej, która ma nas bronić chyba wyłącznie przed dzikami nadciągającymi z Białorusi, to stać nas na pomoc dla niepełnosprawnych. Na WOT wydajemy zdecydowanie więcej, niż potrzeba by było, żeby wesprzeć tę grupę społeczną.
- Rząd PiS ma swoje propozycje. To m.in. tzw. danina solidarnościowa. Najbogatsi Polacy mają składać się na pomoc dla niepełnosprawnych. Dobry pomysł, który przywróci im godność?
- Godności na pewno nie przywróci. Trudno żyć bowiem z poczuciem, że jest się źródłem konfliktu społecznego. Że nasze problemy przeciwstawiane są inne grupie społecznej. Oczywiście, podatki służą do tego, żeby radzić sobie z takimi sytuacjami, ale nie sądzę, że trzeba wprowadzać nowe daniny. Trzeba po prostu mądrzej wydawać to, co już mamy. Przy okazji tego protestu chciałbym jeszcze przypomnieć o jednej kwestii - może zbyt rzadko podnoszonej.
- Jakiej?
- Dobrze, że wiele mówimy o opiekunach osób niepełnosprawnych, ale skupiamy się głównie na ich rodzicach, którzy nimi się opiekują. Pamiętajmy, że nie brakuje także dzieci dorosłych niepełnosprawnych. Mamy wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który nakazuje wyrównanie świadczeń, jakie opiekunowie otrzymują. Jako PO zajęliśmy się tym problemem i pod koniec naszych rządów przekazaliśmy na ten cel 600 mln zł. Tylko że pieniądze przeznaczone na ten cel nie trafiły do tych, którzy tego potrzebują. Chciałbym, żeby PiS wyjaśnił, co się z nimi stało.
- A jak pan odbiera wypowiedzi polityków PiS, którzy mówią, że protest w Sejmie jest inspirowany politycznie? A poseł Pięta wzywa nawet do wyprowadzenia protestujących z parlamentu i przekazania w ręce policji.
- Mam nadzieję, że tego typu opinie jak pana Pięty są w PiS odosobnione i jego pomysły nie zostaną wcielone w życie. Niestety, mamy w parlamencie kilku ludzi owładniętych obłędem władzy. Ale cóż, tak bywa. Mogę do nich tylko apelować, żeby w zakamarkach klatki piersiowej odnaleźli choć odrobinę serca i empatii dla innych.
Zobacz także: Stanisław Pięta z PiS szokuje: Wynieść niepełnosprawnych i oddać policji