Piotr Gliński

i

Autor: ART SERVICE

Szczera rozmowa z ministrem kultury

Piotr Gliński o kontrkandydacie KO Donaldzie Tusku: w Brukseli nie zrobił nic dla Polski

2023-09-04 5:10

Minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński startuje w wyborach do Sejmu z pierwszego miejsca na liście PiS w Warszawie. W wywiadzie, jakiego udzielił „Super Expressowi” opowiedział o pojedynku wyborczym z Donaldem Tuskiem oraz m.in. o innym kandydacie PiS na posła, Robercie Bąkiewiczu, słynącym z antysemickich wypowiedzi.

„Super Express”: - Rok temu został przedstawiony raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji niemieckiej w czasie II wojny światowej. Później wysłano do Berlina notę w tej sprawie. Niemcy nie chcą podjąć negocjacji. W ostatnich miesiącach nic się nie wydarzyło.

- Taką tezę lansuje opozycja i niektóre media. Jest ona z gruntu nieprawdziwa, bo wydarzyło się bardzo wiele. Przede wszystkim – po 5 latach ciężkiej pracy - uzyskaliśmy argument, którego nikt nie podważa. Domagamy się 6 bilionów 220 miliardów zł. Jest jeszcze tzw. ciemna liczba, która jest trudna do udowodnienia, bo przecież te wyliczenia są oparte o pewne szacunki. Niemcy nie tylko nie zapłacili Polsce odszkodowań, ale także nie rozliczyli się z ukarania winnych. Dzięki naszej pracy, dzięki zaangażowaniu ministra Arkadiusza Mularczyka, naszych dyplomatów, wprowadziliśmy temat odszkodowań dla Polski do międzynarodowej debaty publicznej i zyskujemy coraz więcej zwolenników naszej sprawy. Budujemy międzynarodową koalicję. Dlatego apeluję do opozycji, do Donalda Tuska, aby zamiast udawać, że nic się nie dzieje, wsparli nasze działania.

- Wrócę do pytania o skuteczność rządu w tej sprawie?

- Biorąc pod uwagę jak bardzo był to temat zaniedbany, jak bardzo „zaszły”, ta skuteczność jest chyba nie najgorsza. Cały czas pracujemy w domenie międzynarodowej. Pan Premier, minister Zbigniew Rau, minister Mularczyk, także ja, każdy z ministrów, który spotyka się z przedstawicielami niemieckiego rządu, stawia tę kwestię. Rozmawiamy także na szerszym forum międzynarodowym. Z przedstawicielami diaspory żydowskiej, z państwem Izrael, mam nadzieję, że będziemy wspólnie występować w tych kwestiach. Głos zaczynają też zabierać amerykańscy kongresmeni. Ta presja będzie Niemcom coraz bardziej ciążyła. Kropla drąży skałę i mam nadzieję, że prędzej czy później zwyciężymy. Ale może najważniejsze jest to, że mamy w tej kwestii wsparcie Polaków.

Rowerzysta nagle wtargnął przed jej auto! Groźny wypadek minister zdrowia!

- Jeżeli rok po raporcie i nocie do niemieckiego rządu, jesteśmy tu gdzie jesteśmy, czyli są postępy, ale nie przełom, to jaka jest perspektywa czasowa samego rozpoczęcia rozmów? Radosław Fogiel, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, powiedział mi, że jeżeli Niemcy nie zasiądą do negocjacji, to zostaną przy stole usadzeni. Kiedy?

- Ale przecież perspektywę czasową wyznaczył jasno rok temu Jarosław Kaczyński. Mówił, że to będą lata. Myślę, że dzisiaj nikt nie jest w stanie powiedzieć, ile. Jednak światowa opinia publiczna się mobilizuje po naszej stronie. Mówiłem o USA i Izraelu, ale mamy też zrozumienie ze strony Greków czy Włochów. Idziemy do przodu, krok po kroku. Niemcy nie mają argumentów, stosują uniki, grają na zwłokę. To jest też stawka wyborcza. Będziemy o takich sprawach, o najważniejszych naszych narodowych interesach rozmawiać w tej kampanii. Robimy bardzo dużo w tej sprawie. W pewnym momencie nastąpi przełom. Na przykład zmieni się kontekst międzynarodowy, nastąpi jakiś korzystny splot okoliczności, a wtedy będziemy przygotowani (bo jesteśmy gotowi w każdej chwili), by odpowiednio sytuację wykorzystać. Jak słusznie powiedział Radosław Fogiel, usadzimy tych Niemców. Nie chcemy ich usadzić, tak jak oni nas usadzali. Chcemy, jak cywilizowani ludzie, usiąść przy stole negocjacyjnym. Mają usiąść i rozmawiać o swoich winach i zadośćuczynieniu za te winy.

- Prawo i Sprawiedliwość przedstawiło swoje listy wyborcze. Pan Profesor otwiera tę warszawską. Ma pan ambicje pokonania Donalda Tuska?

- Mam ambicję uzyskać jak najlepszy wynik dla Polski. Bo zajmuję się polityką po to, aby realizować dobro publiczne. To są moje jedyne ambicje. Największą satysfakcję człowiek ma wtedy, gdy zrobi coś dobrego dla innych. Ja mam honor pracować dla Polski i robić rzeczy dobre dla naszego kraju. Optymalizowaliśmy listy. Prezes Jarosław Kaczyński z powodów racjonalnych kandyduje z okręgu, gdzie może wywalczyć dodatkowy mandat. W związku z tym zwrócił się do mnie, żebym podjął się tej misji w Warszawie. Oczywiście, zdaję sobie sprawę z realiów, z tego, jak w stolicy wygląda sytuacja polityczna. Jednak podejmowałem już duże wyzwania polityczne. Nie boję się wyzwań. Wchodząc do polityki, człowiek powinien być odważny. Powinien umieć podejmować wyzwania ponad miarę dotychczasowych standardów. Gdyby nie odwaga Jarosława Kaczyńskiego, nie byłoby dzisiaj tych programów społecznych, które zmieniły Polskę. W 2015 roku 30% dzieci żyło w biedzie. Wszyscy powinniśmy się za to wstydzić, że tak było. W tej chwili jest to 4%, a prognozujemy, że w przyszłym to będzie 3%. Oczywiście, to cały czas za dużo, ale jesteśmy w czołówce państw europejskich jeżeli chodzi o likwidowanie biedy.

- Jeżeli cztery lata temu Jarosław Kaczyński uzyskał prawie dwa razy gorszy wynik od Małgorzaty Kidawy Błońskiej, to nie boi się Pan Profesor, że Donald Tusk jeszcze bardziej zdystansuje kandydata PiS?

- Nie obawiam się w polityce niczego. Przyszliśmy realizować rzeczy ważne dla Polski, bardzo ambitne, i to nas broni. Jestem warszawiakiem od urodzenia, od pokoleń, i boleję bardzo nad tym, że moi niektórzy warszawscy przyjaciele głosują razem z esbekami, którzy nas niszczyli, gdy byliśmy razem w opozycji. I głosują przeciw polskiej racji stanu. Przeciw własnym ideałom sprzed lat.

Wybory 2023. Listy PiS w Warszawie, okręg nr 19. Na czele Gliński, Gosiewska, Wdówik, Lisiecki

- Z esbekami?

- Donald Tusk obiecał, że przywróci przywileje emerytalne dla komunistycznych służb, to jak to można nazwać? Taką mamy rzeczywistość. Oni głosują na niego. Razem z tysiącami ludzi owładniętych propagandą potężnych mediów opozycyjnych. Ja natomiast zawsze odwołuję się jednak do ludzkiego rozsądku, radzę, żeby swoje postawy i wybory wyprowadzać z wnętrza, z ugruntowanego przekonania, a nie pod wpływem propagandowych zagrywek, za którymi stoi pomysł polityczny polskiej opozycji: ulica i zagranica. A który odwołuje się tylko do skrajnych emocji, co nie jest dobre dla polityki, dla demokracji, ale przede wszystkim dla Polski.

- Też wyprowadzaliście na ulice tysiące ludzi, kiedy byliście w opozycji, kiedy walczyliście o władzę. Pamiętam potężne manifestacje przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego.

- Ulica i zagranica to metoda opozycji totalnej, która nie ma nic innego do zaproponowania. My mobilizowaliśmy ludzi na ulicach, organizowaliśmy manifestacje, bo to w polityce jest absolutnie normalne. Ale jednocześnie zorganizowaliśmy 30 konferencji programowych. Tak się robi politykę – dla dobra publicznego. Niechże Tusk zorganizuje 30 konferencji programowych. Niech zaprezentuje jakiś program. Niech powie, jakie cele będzie realizował. Do tego zachęcam całą polską opozycję. A nie do stosowania totalnych metod. Do tego to nieustanne skarżenie się na Polskę za granicą i podnoszenie emocji.

- Emocje są nieodłącznym elementem manifestacji i zawsze były.

- Tak, oczywiście. Ale nie w takim natężeniu wulgaryzmów i nienawiści. Pamięta Pan taki język na naszych demonstracjach?

- Pamiętam na przykład blokadę Sejmu, było ostro.

- Ale teraz jednak inny jest język. To zmiana jakościowa. Język ma bardzo duże znaczenie. Nie tylko chodzi o skrajne emocje, ale też o powszechne wulgaryzmy i zakłamywanie rzeczywistości przez zmianę, odwrócenie znaczeń poszczególnych słów.

- To zacytuję może język Donalda Tuska, słowa przewodniczącego PO sprzed kilku dni „Jarosławie, nie unikniesz sprawiedliwości, nawet jeśli schowasz się gdzieś głęboko w górach Świętokrzyskich”. Ten czynnik, obawa przed Tuskiem, grał rolę w decyzji o zmianie okręgu?

- Pan chyba żartuje. Decyzja jest podyktowana optymalizacją wyniku wyborczego. Dzięki niej mamy szanse na dodatkowy mandat. Jarosław Kaczyński to skuteczny, odpowiedzialny i poważny polityk, wielkiej klasy, a z drugiej strony mamy polityka, który uciekł z Polski, porzucając jeden z najwyższych urzędów. Nie przypominam sobie jednej rzeczy, którą by w Brukseli zrobił dla Polski. Nie wsparł np. Polski w staraniach o Expo, prowadzi politykę opartą na podburzaniu, podjazdową. Jest zwykłym internetowym hejterem. Był skuteczny, kiedy miał wszystkie media i instytucje w ręku. A teraz mamy żywą demokrację i spluralizowaną debatę.

- To może powinna się odbyć debata warszawskich jedynek?

- Jestem gotowy. W każdej chwili jestem gotów rozmawiać z panem przewodniczącym. Niedawno próbował mnie zaczepić w sprawach kultury i znowu nastąpił na grabie. Mówił, że wybiera się na wystawę Tamary Łempickiej i że gdyby w jej czasach rządził PiS, to by ją prześladował, a on bohatersko wybiera się na tę wystawę. Tymczasem to była wystawa sfinansowana w całości przez kierowane przeze mnie Ministerstwo Kultury w Muzeum Narodowym w Krakowie, wcześniej inna duża wystawa przez nas finansowana była w Lublinie, kupiliśmy też kolekcję prac Łempickiej do polskich zbiorów publicznych. Polityk, który aspiruje do bycia poważnym, używa więc fikcyjnych argumentów i kreuje alternatywną rzeczywistość opowieściami, że my byśmy prześladowali Tamarę Łempicką.

- Na radomskiej liście PiS znajduje się Robert Bąkiewicz…

- Ma prawo być na liście. Jakie ma pan zarzuty do Roberta Bąkiewicza?

- Mogę zacytować pierwszą z brzegu wypowiedź z Marszu Niepodległości w 2019: Ani słowem nie mrukną, kiedy Żydzi chcą nas ograbić. Takie mamy elity, wypięte na nas.

- Każdą wypowiedź można wyjąć z kontekstu. Pewnie chodziło o „447”. Ja nie znam aktualnych wypowiedzi Roberta Bąkiewicza, które miałyby go wykluczać z życia publicznego. Trochę mi to przypomina redukcję „ad faszyzmum”. Uważam, że trzeba rozmawiać z wszystkimi polskimi obywatelami, którzy nie łamią prawa i którzy organizują się i działają zgodnie z polskim prawem. Natomiast w tym kontekście widzę inny problem, którym niewątpliwie są sędziowie masowo łamiący konstytucję, artykuł 178, który mówi, że nie mają prawa angażować się tendencyjnie w życie publiczne. A media na ten ewidentny delikt konstytucyjny jakoś cichutko…

- Jednak jeżeli chodzi o listy wyborcze, to kryterium działania w zgodzie z prawem jest chyba niewystarczające. To polityczny wybór, czy bierzecie kogoś do siebie, czy nie.

- Robert Bąkiewicz od pewnego czasu organizuje bardzo racjonalne działania. Nie widzę w tym antysemityzmu. Gdyby tak było, na pewno nie byłby na naszych listach. Z kolei media wstrzemięźliwie informują o tym, że np. pomaga uchodźcom, angażuje się w inne sprawy społeczne. My nie dzielimy ludzi na tych, którzy mogą działać i nie mogą, za pomocą przemocy symbolicznej i arbitralno-politycznych wykluczeń.

- Nie twierdzę, że ktoś ma zabronić mu działać, ale wy bierzecie Bąkiewicza pod skrzydła i dajecie mu szansę na dostanie się do Sejmu.

- Bo ma prawo, jak każdy obywatel, dostać się do Sejmu. Gazeta Wyborcza nie będzie arbitralnie, poprzez swoja propagandę, decydowała o zakresie praw obywatelskich w Polsce.

- Jest też sprawa Funduszu Patriotycznego, który przyznał duże pieniądze związanym z nim podmiotom.

- Jaka „sprawa”? To znowu sianie kłamliwej paniki moralnej. Chodzi o dwa konkretne podmioty - Straż Marszu Niepodległości - wielkiego patriotycznego wydarzenia organizowanego w święto 11 listopada, oraz stowarzyszenie, które broniło polskich kościołów przed lewackim szaleństwem. Nie widzę powodów, dla których te organizacje nie miałyby uzyskać środków publicznych w wyniku procedur konkursowych.

- Pan profesor jest jedynką w Warszawie, a był jedynką w Łodzi. Co zrobił pan dla tego miasta?

- Doprowadziłem m.in. do tego, że największe instytucje kultury w tym mieście otrzymały centralne wsparcie. W Łodzi przez lata była jedna instytucja kultury współfinansowana z budżetu centralnego. Dzisiaj jest ich osiem.

Atak na busa posła KO! Witold Zembaczyński o rowerzyście: "Mówił, że mnie zaj****". Polityk ostrzega: "Kukiz i PiS-owcy, ja wam tego nie odpuszczę"

- To jako minister, a co jako poseł?

- Polityk, poseł, bywa ministrem, używa różnych narzędzi. Powołałem m.in. Muzeum Dzieci Polskich czy filię Muzeum Piłsudskiego. Dopilnowałem, żeby Łódź uzyskała jako pierwsze duże miasto w Polsce wielkomiejską obwodnicę. Ukończono S14. Realizujemy też w Łodzi wielkie inwestycje infrastrukturalne jeżeli chodzi o tunele, do tego zabytki. Udało nam się wprowadzić do inwestycji łódzkiego metra dodatkowy przystanek. W sprawie wsparcia Łodzi mam czyste sumienie.

- Na koniec konkretne pytanie do przyszłego posła z Warszawy. Lotnisko Chopina powinno pozostać, nawet jeżeli uda się uruchomić CPK?

- Kolejny kapiszon Platformy.

- Lotnisko powinno pozostać?

- Zobaczymy za kilka lat, w tej chwili wszelkie spekulację są przedwczesne. Być może częściowo trzeba będzie je zachować – z powodów wojskowych, medycznych czy politycznych. To wymaga racjonalnej analizy i namysłu. Żadne decyzje na razie nie zostały podjęte. Przedstawianie tego dzisiaj jako wielkiego skandalu, w kampanii wyborczej, zamiast rozmowy na poważne tematy, to właśnie kolejny kapiszon PO. Kto tak robi? Jacyś chłopcy w krótkich majtkach…

Rozmawiał Jacek Prusinowski

Raport - prof. Piotr Gliński