Ponad 200 osób już wpłaciło na nią łącznie 18,6 tys. zł. Były lider KOD zadeklarował już, że pieniądze przyjmie. Tylko dlaczego po prostu nie pójdzie do roboty?
- Nie mam żadnych dochodów. Żyję dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół. Próbuję od roku znaleźć zatrudnienie - żalił się ostatnio i zapowiedział, że jeśli jego sytuacja się nie zmieni, zamierza wyjechać za chlebem na saksy. Skoro sam nie umiał sobie poradzić, zrobili to za niego inni. A konkretnie Elżbieta Pawłowicz. "Chcemy zbierać fundusze do czasu znalezienia przez Mateusza źródła utrzymania. Nie możemy tracić człowieka-lidera, który pociągnął za sobą tłumy" - czytamy w opisie jej zbiórki. Do tej pory dla najsłynniejszego alimenciarza w Polsce zebrano 18,6 tys. zł. Cel to 35 tys. Co ciekawe, niektórzy wpłacający swe darowizny zatytułowali je wdzięcznym "do roboty, pasożycie". Kijowski nic sobie z tego nie robi. "Chciałbym, żebyście swoje wsparcie dla mnie traktowali jak kontrakt. Tak, jakbyście mnie zatrudnili do pracy" - napisał na swoim blogu. Jak twierdzi, propozycję donacji przyjął ze łzami w oczach.
Zobacz także: Pawłowicz POGARDLIWIE o przedstawicielu ONZ: A co mnie jakiś Mustafa obchodzi?