"Super Express": - Porozmawiajmy o sporcie. Po słowach Jerzego Janowicza o Polsce jako kraju bez perspektyw dla młodych ludzi rozpętała się burza...
Paweł Zalewski: - Jerzy Janowicz jest zaprzeczeniem tego, co powiedział. Jest młody, odniósł już spektakularne sukcesy w tenisie. Natomiast Polska nie jest krajem, w którym ostatnio inwestowano w infrastrukturę sportową dla wyczynowców. Dlatego wielkim pozytywnym zaskoczeniem były nasze medale w Soczi. Faktem jest również to, że postawiono na masowy sport - orliki, baseny - po to, żeby młodzież miała co robić.
- Słowa Janowicza nie tylko ja odbieram jako krytykę PO, która rządzi już siódmy rok. Młodzi myślą tylko o tym, żeby wyjechać z tego kraju. Dlaczego zrobiliście nam taki kraj?
- To jeden punkt widzenia.
- Nie taki rzadki. 2 mln wyemigrowały.
- Po dosyć frustrujących doświadczeniach meczu z Chorwacją pan Janowicz nie jest najlepszym przykładem...
- Jest taki podtekst wypowiedzi Janowicza, że Tusk nie ma wizji. Nie ma takiego spoiwa, chociażby patriotyzmu, dumy z Polski. Ludzie chcą stąd po prostu uciekać.
- Tusk ma wizję kraju bezpiecznego, rozwijającego się i stabilnego. Są tacy, którzy chcą to zakwestionować i kpią sobie z tego, co powiedział ostatnio minister Sikorski, żeby w Polsce stacjonowały dwie brygady operacyjne, a nie szkoleniowe NATO. Na przykład SLD. Fundamentem rozwoju gospodarczego, szczególnie w tym miejscu Europy, w którym jesteśmy, jest bezpieczeństwo.
- Broni pan Tuska i to jest godne podziwu. Ale jeszcze niedawno bronił pan Kaczyńskiego, był pan w PiS. Czemu pan odszedł? I czy Kaczyński nie ma wizji dla Polski?
- Zawiodłem się na nim. Myślałem, że jest to człowiek, który realnie jest w stanie walczyć o polskie interesy w UE. Negocjacje, które prowadził w sprawie traktatu, później nazwanego lizbońskim, pokazały, że to jest nieprawda. Jarosław Kaczyński głosi hasła obrony interesu Polski w kraju, ale za granicą nie jest nic w stanie w tej sprawie zrobić. Tusk odwrotnie - kiedy został premierem, był w stanie zawierać korzystne dla Polski kompromisy i budować pozycję Polski w Europie.
- Kiedy odchodził pan z PiS, Michał Kamiński mówił o panu tak: "Nie ma kłamstwa i podłości, której nie dopuści się Paweł Zalewski, by udowodnić w Berlinie, że jest wiernym sługą niemieckich interesów". A potem wzywał jeszcze: "Herr Zalewski, opamiętaj się!". A teraz co? Wybaczył mu pan, bo razem jesteście zbiegami z PiS?
- Przypomnę jedną rzecz - nie jestem zbiegiem z PiS. Zostałem z niego wypchnięty razem z Radkiem Sikorskim. Przez ponad półtora roku byłem posłem niezrzeszonym. Ponieważ zajmowałem się polityką europejską, dostałem od Donalda Tuska propozycję, żeby startować w 2010 roku do Parlamentu Europejskiego.
- To wszystko podobnie jak w przypadku Michała Kamińskiego...
- Podobnie. Natomiast, wracając do tego...
- Emocjonalnego wystąpienia o podłości...
- To było pięć lat temu i jak pan wie, wytoczyłem Michałowi Kamińskiemu proces. Nie dlatego, żebym czuł jakąś urazę w sercu, bo staram się tego nie czuć. Mam dobre serce.
- Przeprosił pana, o ile wiem. Czy tak?
- On mnie w wyniku tego procesu przeprosił.
- Chyba przed wyrokiem. Jak to wyglądało?
- Uznał moje roszczenia przed wyrokiem i dlatego uniknął przegrania sprawy. To było dla mnie ważniejsze niż sentencja wyroku.
- Jak się pan z Kamińskim teraz spotyka, to jak to wygląda?
- Nie mamy okazji się spotykać. Pan Michał Kamiński kandyduje z okręgu lubelskiego, ja z warszawskiego. Miałem możliwość startowania z jedynki w okręgu lubelskim, ale że jestem warszawiakiem i posłem z Warszawy, wolałem trzecie miejsce na liście warszawskiej.
- SLD rzeczywiście podlizuje się Rosji? Powiedział pan, że polityka Leszka Millera to polityka uległości wobec Rosji, która jest szkodliwa dla Polski.
- Tak. Ta polityka jest szkodliwa dla Polski, bo lekceważy procesy, które się dzieją na Wschodzie. Rosja uzyskuje nad Europą przewagę w potencjale krok po kroku, powoli wchłaniając Ukrainę. Niereagowanie na to, a co gorsza, wmawianie Polakom, że się nic nie dzieje, jest rzeczą szkodliwą.
- Zauważył pan zmianę retoryki premiera wobec Rosji? Ona stała się teraz dość ostra, gwałtowna, można by powiedzieć przedwojenna.
- Cieszę się, że Donald Tusk starał się wykorzystać szansę, którą mieliśmy z Rosją. To był również mój punkt widzenia. Ale także śp. prezydenta Kaczyńskiego. Przypominam, że jedną z jego pierwszych decyzji było zaproszenie prezydenta Putina do Polski. Niestety, prezydent Putin nie skorzystał wtedy z zaproszenia. Trzeba było próbować wykorzystać tę szansę i pokazać, że Polska chce mieć dobre, normalne relacje z Rosją. Takie relacje, które honorują polskie interesy. Dziś nikt nam nie jest w stanie zarzucić, że jesteśmy rusofobiczni. Dlatego też nasza ocena zagrożenia ze strony Rosji jest dziś wiarygodna na Zachodzie.
- A jak powinniśmy się zachowywać w stosunku do Ukrainy i zagrożenia, które może stamtąd płynąć? Myślę o banderowcach.
- Ukrainie powinniśmy pomóc. Ukraina buduje dziś demokratyczne państwo. Jest zagrożona przez Rosję, bo Rosja tego nie chce.
- Janukowycz był demokratycznie wybranym prezydentem.
- Tylko że zabijając ludzi, ten mandat całkowicie podważył, zlikwidował. Powinniśmy pomóc Ukrainie.
- W jaki sposób? Nawet narażając się na gniew Rosji i zepsucie choćby stosunków handlowych z Rosją?
- Stosunki handlowe z Rosją są bardzo ważne, ale dziś jesteśmy w rodzinie państw europejskich. Rosja nakładając jakieś embarga, tak naprawdę będzie je nakładać na całą Unię.
- Wierzy pan w to, że NATO nam pomoże w razie czego? Odpukać, żeby nie było takiej konieczności. Byłoby inaczej niż z Anglią i Francją w 1939 roku?
- NATO pomoże nam wówczas, kiedy będziemy mogli i będziemy chcieli sami się bronić. Od nas to zależy.
- Niemcy mają potężne interesy z Rosją.
- To prawda. My również mamy potężne interesy z Rosją.
- Ale Niemcy mają z Rosją interesy nad naszą głową albo może lepiej powiedzieć - pod naszym Bałtykiem. Może niekoniecznie będą chcieli nas bronić, jeśli doszłoby do jakiegoś konfliktu czy konfrontacji.
- Polska bardzo często korzystała z gazu niemieckiego. Także ostatnio.
- To dopiero paradoks. Gaz płynie z Rosji do Niemiec, a potem kupujemy go od Niemiec taniej niż od Rosji. Jesteśmy słabymi negocjatorami i nie dbamy o swoje interesy?
- To świadczy o tym, że Niemcy nie są naszym wrogiem, ale partnerem, który w trudnej sytuacji nam pomaga.
- Widział się pan ostatnio z Jackiem Protasiewiczem?
- Tak. Podczas ostatniego posiedzenia w Brukseli.
- Uważa pan, że ten epizod z lotniska będzie rzutował na jego karierę czy sprawa się jakoś wyciszy i za dwa lata zostanie posłem? Bo do PE nie będzie kandydował.
- Uważam, że Jacek Protasiewicz poniósł karę za swoje zachowanie na lotnisku we Frankfurcie. To dotkliwa rzecz dla polityka. Dla nas wszystkich, również dla mnie, to jest nauczka.
- Żeby nie pić w samolocie? Zdarza się panu pić alkohol w samolocie?
- Czasami do lunchu, jeśli jest podawany wieczorem w samolocie. To jest nauczka, żeby uważać. Bo jeden moment niewłaściwego zachowania może przekreślić dorobek całego życia. Biorę to również bardzo osobiście do siebie. Każdy powinien.
- Kończymy sentencją: "Szanowni państwo, nie pijmy za dużo".
- Kończymy rozmowę sentencją: "Róbmy to, co robimy dobrze, i uważajmy, aby nie popełniać błędów".
Paweł Zalewski
Europoseł PO
Zobacz: Mirosław Skowron: Nowak to pikuś