Elżbieta Gmitrzak

i

Autor: Andrzej Woźniak/SUPER EXPRESS Elżbieta Gmitrzak

WIELKI RAPORT

Pani Elżbieta z Siedlec ma 2 tysiące zł emerytury, a za czynsz płaci 850 zł! Z przerażeniem czeka na zimę

Ceny oleju, masła, mięsa, cukru czy pieczywa są tak wysokie, że wielu Polaków nie stać już na te podstawowe produkty żywnościowe! Kolejna fala podwyżek może nas zalać po Nowym Roku, gdy zdrożeje prąd i gaz. – Obawiam się, że zimą ceny żywności wystrzelą w górę do niewyobrażalnych poziomów! – mówi Justyna Mazur (32 l.) z Lublina. Najuboższym Polakom za kilka miesięcy głód zajrzy w oczy.

Drożyzna szaleje. Polacy boją się, co będzie dalej. Najuboższym Polakom za kilka miesięcy głód zajrzy w oczy

Trwa kryzysowy dramat – ceny galopują z dnia na dzień. Eksperci sprawdzili, że najczęściej kupowane przez nas produkty zdrożały przez rok jeszcze bardziej niż wyniosła wrześniowa inflacja (17,2 proc.), bo średnio o jedną czwartą (24,1 proc.). Wskazuje na to analiza ok. 40 tys. cen detalicznych wykonana przez UCE RESEARCH i Wyższe Szkoły Bankowe. Najmocniej ostatnio zdrożały produkty tłuszczowe (57 proc.), produkty sypkie (44 proc.) – na co wpłynęła cena cukru droższego o 100 proc., a także mięso (wzrost o 38 proc.). W ciągu ostatniego roku drastycznie wzrosły też ceny soli (38 proc.) i makaronu (37,3 proc.). Z kolei mąka poszła w górę o 23 proc., a ryż zdrożał o 19,7 proc. – To straszne, co dzieje się w sklepach! – przyznaje pani Justyna Mazur. – Olej, masło, wędliny, wszystko to drożeje dosłownie na naszych oczach. Podobnie pieczywo, jeszcze niedawno bułeczkę można było kupić za 30–40 gr, dzisiaj kosztuje złotówkę. Obawiam się, że zimą ceny żywności wystrzelą w górę do niewyobrażalnych poziomów – dodaje i niestety ma rację. Po Nowym Roku zdrożeją energia oraz gaz, a są one potrzebne do produkcji żywności.

Polacy, z którymi rozmawiamy w całym kraju, są przerażeni tą sytuacją. – Trzeba się zastanowić, czego najbardziej potrzebujemy w domu i zrezygnować z przyjemności na rzecz podstawowych produktów. Co będzie, kiedy dojdą wyższe rachunki za ogrzewanie, aż strach myśleć – mówi Stanisław Szczepankiewicz (55 l.) z Przeworska.

Ekonomiści komentują drożynę. Ekspert wprost: wzrost cen się utrzyma, lecz dochodzimy do apogeum podwyżek

Eksperci potrafią uzasadnić podwyżki wielu produktów, ale niektóre są dla nich niezrozumiałe. – Na świecie szczyt wzrostu cen żywności nastąpił w kwietniu, później rosły one mniej. W Polsce było inaczej, bo wiosną nie rosły znacząco, ale teraz wskaźnik cen żywności wrósł do 20 proc. – mówi ekonomista Marek Zuber (50 l.), którego najbardziej dziwią drogi olej oraz droga mąka. – Na świecie pszenica i olej staniały, ceny są tylko nieznacznie wyższe od tych sprzed wojny w Ukrainie. Nie ma uzasadnienia, dlaczego olej kosztuje 10 zł za litr, kiedy powinien kosztować maksymalnie 8 zł. To samo jest z cukrem, który zdrożał z powodu paniki i trzeba za niego płacić 5 zł za kg. Byłem niedawno w Niemczech, gdzie kilogram cukru kosztuje 70 eurocentów, czyli 3,4 zł. Cześć podwyżek wynika oczywiście z rosnących kosztów produkcji, ale wiele z nich nie ma uzasadnienia. Ktoś po prostu wykorzystuje kryzysową sytuację – podkreśla Marek Zuber.

Kryzys inflacyjny najmocniej dokucza najuboższym. A przecież ok. 2 mln Polaków żyje w skrajnym ubóstwie. Wielu spośród nich trudno będzie przeżyć tegoroczną zimę, tym bardziej że ekonomiści nie mają dobrych wiadomości. – Dalszy wzrost cen żywności jest nieunikniony. Szczyt drożyzny nie został jeszcze osiągnięty – prognozuje dr Elżbieta Wojtyla z Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu. 

Marek Zuber (50 l.), ekonomista z Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie, wyjaśnia: - Przy wzroście cen, który jest wyższy od wzrostu wynagrodzeń, będziemy coraz mocniej odczuwali, że coraz mniej nas stać na żywność. W społeczeństwie widać przez to narastający strach przed drożyzną. Jeśli dzisiaj mamy najgorsze od wielu lat odczyty nastrojów konsumentów, to w dużej mierze wynika to z obaw przed drożyzną i kryzysem. Zresztą „kryzys” to pojęcie z psychologii. W Polsce wciąż obserwujemy systematyczny wzrost cen. Rosną koszty produkcji, bo drożeje gaz, a dzięki gazowi produkuje się nawozy. Mamy też wzrost kosztów pracy, więc trzeba więcej płacić pracownikom w mleczarni i cukierni. Drożeje energia, więc drożeje żywność przechowywana w chłodniach. Trzeba zadać sobie pytanie: co będzie w najbliższych miesiącach? Kolejne wzrosty cen będą zależały od decyzji rządzących w sprawie cen prądu i trudno przewidzieć, jak to się skończy. Wydaje mi się, że wzrost cen się utrzyma, lecz dochodzimy do apogeum podwyżek.

Sonda
Czy odczuwasz skutki drożyzny?

To nie koniec drożyzny

Justyna Mazur (32 l.) z Lublina:

– To straszne, co dzieje się w sklepach! Olej, masło, wędliny, wszystko to drożeje dosłownie na naszych oczach. Podobnie pieczywo, jeszcze niedawno bułeczkę można było kupić za 30–40 gr, dzisiaj kosztuje złotówkę. A to pewnie nie koniec. Obawiam się, że zimą ceny żywności wystrzelą w górę do niewyobrażalnych poziomów.

Nie stać mnie na wiele rzeczy

Marian Dymowski (72 l. ) z Siedlec

– To coś strasznego, co dzieje się w sklepach i na bazarach. Wszystko drożeje z dnia na dzień, nie można nadążyć za cenami. Nie stać mnie na wiele rzeczy, odmawiam sobie lepszego jedzenia, droższych owoców i coraz mniej jeżdżę samochodem, bo oszczędzam na paliwie. Kiedyś za te same pieniądze można było kupić o wiele więcej. Na przykład makaron kosztuje dwa razy więcej niż w ubiegłym roku.

Oszczędzam na wszystkim

Narcyza Ratajczak (70 l.) z Siedlec

– Przez drożyznę mam do wyboru: leki albo szynka w mięsnym. Dopóki mogę chodzić, wolę kupić coś lepszego do jedzenia. Leki odstawiam na dalszy plan, czekając, aż wpadnie mi dodatkowa gotówka. Oszczędzam na wszystkim, na czym się da. Tylko takim sposobem, zaciskaniem pasa, nie przymieram głodem. Ale czy długo wytrzymam, jak nikt nie zapanuje nad cenami?

Z przerażeniem czekam na zimę

Elżbieta Gmitrzak (69 l.) z Siedlec

– W ogóle nie ogarniam tego, co się dzieje. Spółdzielnia podniosła mi czynsz, teraz za mieszkanie płacę 850 zł. Moja emerytura to niecałe 2 tys. zł. Po zapłaceniu czynszu, światła, gazu i telefonu niewiele pozostaje mi na życie. Już od roku nie kupuję ubrań, droższych leków ani lepszych wędlin. Z przerażeniem czekam na zimę i zastanawiam się, jakie będą rachunki za prąd.

Express Biedrzyckiej - Bogusław GRABOWSKI - Ekonomista wskazał, co będzie największym zagrożeniem dla Polaków