Prezydent USA Donald Trump nazwał w środę Zełenskiego "dyktatorem bez wyborów" i powiedział, żeby "działał szybko, bo inaczej nie będzie miał kraju". Zarzucił mu, że wykonał "okropną robotę" jako szef państwa i namówił USA na udział w "wojnie, której nie mógł wygrać. Podobnie jak dzień wcześniej, prezydent USA skrytykował swojego ukraińskiego odpowiednika za to, że nie przeprowadził wyborów w czasie wojny. Według niego Zełenski ma "bardzo niskie" notowania w sondażach i "jedyną rzeczą, w której był dobry, to ogrywanie (poprzedniego prezydenta USA Joe) Bidena". Odkąd Donald Trump rozmawiał telefonicznie z Władimirem Putinem, rozmowy w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie wyraźnie przyśpieszyły. Co prawda wciąż jest daleko od zawieszenia broni czy rozejmu, ale już teraz mówi się o specjalnej misji pokojowej po zakończeniu walk. Chęć wysłania żołnierzy na Ukrainę wyrazili prezydent Francji oraz premier Wielkiej Brytanii. W przyszłym tygodniu obaj politycy mają spotkać się z Donaldem Trumpem w Białym Domu.
Tusk przestrzega przed kapitulacją Ukrainy
Tymczasem przed kapitulacją Ukrainy przestrzega Donald Tusk. Premier na platformie X w jednoznaczny sposób dał do zrozumienia, że poddanie Kijowa może przynieść fatalne konsekwencje. - Przymusowa kapitulacja Ukrainy oznaczałaby kapitulację całej społeczności Zachodu. Ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu. I niech nikt nie udaje, że tego nie widzi - napisał szef rządu. Na poniedziałek, 24 lutego w prezydent Andrzej Duda zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego. - Mogę zapewnić: nie ma absolutnie żadnych zamiarów amerykańskich, co do tego, żeby obniżać aktywność tutaj w naszej części Europy, zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa, zmniejszać liczbę amerykańskich żołnierzy - stwierdził prezydent Andrzej Duda.
ZOBACZ GALERIĘ: Nieformalny szczyt w Paryżu