Opinie Super Expressu. Tomasz Walczak: Janusz wiedział, nie powiedział

2015-01-16 3:00

Przewodniczący PSL Janusz Piechociński jest ostatnio dowodem na prawdziwość wielu porzekadeł. Na przykład tego, że "tisze jediesz, dalsze budiesz".

Niby jako minister gospodarki - i to w randze wicepremiera - jest odpowiedzialny za górnictwo, ale schował się za plecy Ewy Kopacz i wysłał ją do negocjacji ze związkowcami, dodając pani premier otuchy słowami: "idź przodem, niech wiedzą, że mamy pokojowe zamiary". Kto więc może go winić za decyzję o likwidacji kopalń i niezapobieżenie ogólnej zapaści polskiego górnictwa? Tym bardziej że on już od dawna wiedział, że tak będzie. Ale przecież najtrudniej być prorokiem we własnym kraju i pan minister znów służy tu przykładem.

Zobacz: Tomasz Walczak: SLD odpuszcza walkę o prezydenturę, stawia na promocję

We wczorajszym wywiadzie dla Moniki Olejnik przyznał bowiem, że kiedy wiosną zeszłego roku Donald Tusk obiecywał górnikom, iż likwidacji kopalń nie będzie, on, Janusz Piechociński, zdawał sobie sprawę, że to obietnice bez pokrycia. Dlaczego wtedy głośno tego nie powiedział? Okazuje się, że z pokory. Zna przecież porządek dziobania, dlatego wie, że jako skromny wicepremier nie mógł kwestionować słów premiera.

Przeczytaj: Opinie.Tomasz Walczak: Plan Balcerowicza wiecznie żywy

Przyznać trzeba, że dziwaczna to logika, bo przecież nie po to jest w rządzie, żeby nie reagować na zakłamywanie rzeczywistości. Nie po to zarządza resortem gospodarki, żeby akceptować działania na jej niekorzyść. Czym innym bowiem było wstrzymanie planu naprawczego w polskim górnictwie w imię logiki politycznej, jeśli nie szkodnictwem? Bohaterka melodramatu wszech czasów "Przeminęło z wiatrem" Scarlett O'Hara mogła sobie pozwolić na odsuwanie od siebie problemów i stwierdzenie, że pomyśli o tym jutro. Rządzący tego luksusu nie mają. A przynajmniej mieć nie powinni. I to Janusz Piechociński rozumieć powinien. Dziś bije się w pierś, że wtedy nie zareagował, ale widać pasowała mu rola paprotki w rządzie Donalda Tuska. I najwyraźniej dobrze mu z tym w rządzie Ewy Kopacz, bo jako dekoracji łatwiej mu uciec od problemów. A uciekać, jak wiadomo, może i nieładnie, ale pożytecznie. Któż inny niż Janusz Piechociński może o tym zaświadczyć?

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail