Opinie Super Expressu. Rafał Ziemkiewicz: Nie bądźmy starymi pruderyjnymi ciotami

2014-09-24 4:00

Doświadczenie uprawiania seksu z nietrzeźwą kobietą ma wielu mężczyzn w moim pokoleniu. Moja żona, czytając tweety do mnie, stwierdziła, że to młodsze pokolenie musi mieć jakieś ponure życie. Oni, gdy idą na drinka, to chyba chodzą z notariuszem, który spisuje umowę, jak daleko można się posunąć. Poważnie mówiąc, przeraziło mnie co innego.

"Super Express": - Może pora się wytłumaczyć z pańskiego obrzydliwego tweeta? Cytuję: "Kto nie wykorzystał nietrzeźwej, niech pierwszy rzuci kamieniem".

Rafał Ziemkiewicz: - Nie ma w tym nic obrzydliwego...

- No jak pan mógł?! Wykorzystał pan nietrzeźwą?

- To pytanie narusza moją prywatność i takie rzeczy mogę opowiadać żonie, a nie publicznie. Nie ma w tym żadnej pochwały gwałtu. Nie róbmy z siebie starych pruderyjnych ciot. Doświadczenie uprawiania seksu z nietrzeźwą kobietą ma wielu mężczyzn w moim pokoleniu. Moja żona, czytając tweety do mnie, stwierdziła, że to młodsze pokolenie musi mieć jakieś ponure życie. Oni, gdy idą na drinka, to chyba chodzą z notariuszem, który spisuje umowę, jak daleko można się posunąć. Poważnie mówiąc, przeraziło mnie co innego.

- Co?

- To, że targetowemu czytelnikowi "Wyborczej" zdanie z "niech pierwszy rzuci kamieniem" z niczym się nie kojarzy! I to mnie trochę przeraża.

Zobacz też: Opinie Super Expressu. Eugeniusz Kłopotek: Tusk stał się problemem dla PO

- Kiedyś pisano, że tak reaguje dewocja, mohery, ultrakatolicy. A teraz poprawnościowo-polityczni?

- Teraz mamy dewoty nieheteronormatywne. Takie niedopchnięte dewoty, stare i młode feministki. ZMP-ówy, które nadymają się "co on powiedział", "jak on mógł", "to uprzedmiotawia kobietę". Tak jakby urżnięcie się nie uprzedmiotawiało mężczyzny. Jeżeli ktoś ma odrobinę rozumu, to stwierdzi, że w każdym sensie miałem rację.

- W ogóle ma pan rację?

- Nie zawsze się udaje, ale staram się i lubię mieć rację. Jeżeli ktoś uważa, że dziewczyna, upijając się w barze i idąc z mężczyzną do łóżka, rano może stwierdzić, że chciała z nim spać, ale nie wyraziła zgody na seks przynajmniej na piśmie... To by oznaczało jakiś paranoiczny świat. To mężczyźni mają oskarżać o gwałt kobiety, budząc się rano obok takich, na które na trzeźwo by nie spojrzeli? Jest antologia dowcipów na ten temat. Na czele z tym, że każda kobieta po pięćdziesiątce wygląda dobrze, ale po "secie" wygląda bosko.

- Dlaczego obraził pan panią Kopacz, mówiąc o niej "panna nikt"?

- To pani Kopacz przez jej ustawę refundacyjną, która mnie dotyczy jako pacjenta, spowodowała, że leki są trudno dostępne. To ona spowodowała kolejki do specjalistów. To nie jest nowa osoba. I nie może teraz wyskakiwać nagle, mówiąc: "jestem kobietą, dajcie mi kredyt zaufania, jeszcze nic nie zdążyłam zrobić, nie krytykujcie mnie, bo będę załamana".

- Rząd składa się z panów i panien nikt?

- Ceną za stworzenie rządu jedności Platformy było to, że odeszli ministrowie, którzy byli najlepiej oceniani. Do Sikorskiego miałem wiele pretensji, ale był to człowiek znany na świecie. Dawanie tego stanowiska partyjnemu aparatczykowi, który przez trzy lata szefowania komisji spraw zagranicznych w Sejmie nie skorzystał z okazji, żeby się czegokolwiek o tym nauczyć?! Proszę znaleźć jedną sensowną jego wypowiedź o tych sprawach! Nie mówię już o znajomości języków.

Przeczytaj: Opinie Super Expressu. Konrad Piasecki: Kopacz musiała dopieścić frakcje

- Podobno mówi po angielsku.

- Może i mówi... Pytanie, czy też czyta, czy umie się dogadać na tym poziomie. Mianowano go na miejsce ministra Sikorskiego...

- Uprawiał politykę, w którą sam nie wierzył.

- Dobrze, nie musi być tam dożywotnio, ale odsunięto go, żeby dać partyjny łup aparatczykowi.

- Pierwszy raz widzę, jak pan broni ministra Sikorskiego.

- A nieprawda, zdarzało mi się. Polecieli też minister sprawiedliwości Biernacki, oceniany dobrze, a także minister Trzaskowski, uważany za najlepszego fachowca w tym rządzie. Z całym szacunkiem dla pani Piotrowskiej...

- Powie pan, że była katechetką? Teraz wszyscy jadą tym sloganem...

- To mi akurat nie przeszkadza. Choć gdy minister Biernat bronił jej, mówiąc: "Co z tego, że katechetka, a ja pracowałem na basenie", to śmieszniej bronić tego rządu się nie da.

- Zmieniamy temat. Nikt się tak pięknie nie kłóci jak tzw. prawicowi publicyści. Jak np. Ziemkiewicz z braćmi Karnowskimi.

- To nie jest piękna kłótnia i wydaje mi się, że nie z mojej winy.

Przeczytaj też: Opinie Super Expressu. Rafał Ziemkiewicz: To tylko rząd partyjnych łupów

- Powiedział pan, że Karnowscy są "dwugłowym Michnikiem i jeśli chcą nim być, to muszą mordować".

- Tak jak Michnik odsunął kiedyś zasłużonych działaczy podziemia jak Andrzej Gwiazda czy Krzysztof Wyszkowski, tak Karnowscy nie mając ambicji dziennikarskiej, mają jakąś ambicję zrobienia w Polsce rewolucji czy powstania. I stworzenia tej IV RP. Nie mam nic przeciwko niej, ale ja jestem dziennikarzem i moje ambicje są gdzie indziej.

- Pracowaliście razem, szanowaliście się...

- W latach 80. cała ekipa Solidarności pracowała zgodnie, a później rzucili się sobie do gardeł. Może to to zjawisko. Ja czuję się przez Karnowskich zaatakowany, i to bardzo podle. Napisałem książkę o historii, która jest o tym, że Polska w 1939 roku popełniła błąd, dając się podpuścić w obcym interesie...

- I nazwano pana "pronazistowskim publicystą"? Z kim ja rozmawiam!?

- Z "seksistą", "gwałcicielem" i "neonazistą", a dojdzie zapewne jeszcze kilka epitetów. Napisałem o tym, że Wielka Brytania najpierw wyhodowała Hitlera, w pewnym momencie uznała, że nie jest gotowa do wojny, więc podpuściła głupich Polaków, żeby się podłożyli. Myśmy ginęli, a oni wiadomo jak się odwdzięczyli.

- Jałtą.

- Tak. To był błąd. Nigdy więcej nie prowadźmy takiej polityki, że w cudzym interesie giniemy. W polityce nie można liczyć, że ktoś nam się odwdzięczy. Nie odwdzięczy. I można się z tym zgadzać bądź nie, można mi dowodzić, że się nie znam na historii, co jest trudne. Ale jeżeli ktoś pisze, że jestem neonazistą i promuję Hitlera, to może mi się otworzyć nóż w kieszeni!

- Prof. Kieżun padł chyba ofiarą waszych rozgrywek. Tygodnik "Do Rzeczy" opublikował tekst, z którego wynika, że prof. Kieżun był uwikłany we współpracę z komunistyczną bezpieką.

- I ten materiał jest niestety udokumentowany. 900 stron.

Zobacz też: Opinie Super Expressu. Mariusz Błaszczak: Słaby rząd na trudne czasy

- Zrobiliście to z zemsty, bo Kieżun był bohaterem w "W Sieci", konkurencyjnego tygodnika?

- Nie, to nieprawda i taka wygodna teza. Kłótnie w rodzinie są najgorsze, a kłótnia o to, jaka ma być polska tożsamość, jest kłótnią wewnętrzną na prawicy. Bo prawicą nazywa się u nas tych, którym po prostu na Polsce zależy. Reszta uważa, że Polska to nienormalność, że to "syf", jaki pada na taśmach od ośmiorniczek. I trzeba od niej uciec, jak to zrobił nasz najwspanialszy Donald Tusk. Więc kto ma się kłócić o Polskę? Przecież nie ci, którzy mają Polskę w zadzie, jak strona rządowo-salonowa. I żałuję, że to przybiera takie formy. Wracając do tekstu...

- O prof. Kieżunie...

- Głównym autorem jest Piotr Woyciechowski, a Sławek Cenckiewicz wsparł go swoim warsztatem. To naprawdę niezwykle rzetelny historyk. Już by go zgnoili, gdyby nie był rzetelny. Prawnicy Lecha Wałęsy sprawdzali każde zdanie z książki "Wałęsa - człowiek z teczki". I co znaleźli?

- Co?

- Nic! Wystąpili z idiotycznym pozwem o naruszenie prywatności Wałęsy przez to opisanie sikania do chrzcielnicy i tego, że był łobuzem w szkole. A w książce było wszystko o "Bolku" i innych obrzydliwych rzeczach z życia Wałęsy. I okazało się, że ujawnienie, że był w szkole chuliganem, to jedyne, co Cenckiewiczowi zarzucono.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail