Opinie Super Expressu. Piotr Szubarczyk: Rosjanie wciąż kłamią, że wyzwalają

2014-09-17 4:00

"Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor". Jestem dumny, że te słowa wypowiedział w polskim Sejmie polski minister. Przyszłość narodów buduje się na wartościach, a nie na zbrodniach popełnionych na sąsiadach

"Super Express": - Czym różnił się 17 września 1939 r. od "wyzwolenia" w 1944-45?

Piotr Szubarczyk: - W 1945 r. sowieccy oficerowie próbowali nad Łabą amerykańskich cygar i byli dumni z "dobicia hitlerowskiej bestii". Sześć lat wcześniej witali się z oficerami Wehrmachtu na "linii demarkacyjnej", na granicy IV rozbioru Polski. Palili Zigaretten i salutowali brunatnej fladze z hakenkreutzem - tak jak komandir Siemion Kriwoszein w Brześciu. Poza tym różnic nie było. Zarówno w roku 1939, jak i w 1945 Sowieci jako dobroczyńcy postępowej ludzkości "wyzwalali": w 1939 białoruskich i ukraińskich chłopów ciemiężonych przez "jaśniepanów polskich", w 1945 narody Europy ciemiężone przez Hitlera.

- Kto wywołał II wojnę światową? Hitler czy Stalin?

- Obydwaj dyktatorzy i obydwa ich totalitarne państwa są tak samo odpowiedzialne za najpodlejszą wojnę w dziejach cywilizacji. Niemcy wykazali więcej inicjatywy w dążeniu do sojuszu, który otwierał im drogę do podbojów. Sowieci byli bardziej pasywni, co należało do rosyjskiej tradycji dyplomatycznej: nieufności, wyczekiwania. Kiedy się jednak czyta tajny pakt Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 o rozbiorze niepodległych państw (Finlandii, Litwy, Łotwy, Estonii, Polski, Rumunii), to widać wyraźnie, że "zabezpiecza" on przede wszystkim interesy sowieckie. Nawet rozbiór Polski to ukazuje: 52 proc. terytorium RP zagarniają Sowiety, 48 proc. Niemcy.

Zobacz też: Opinie Super Expressu. Ewa Stankiewicz: Tusk i Kopacz powinni trafić za kratki

- Ale Rosjanie nie obchodzą rocznicy wybuchu II wojny światowej 17 września.

- Rosyjska "polityka historyczna" jest "nowatorska". Ujął to najlepiej w maju 2010 r. ówczesny prezydent Rosjii Dmitrij Miedwiediew. Powiedział on na spotkaniu z ówczesnym marszałkiem Sejmu RP Bronisławem Komorowskim, że "ubolewa" nad Katyniem i "innymi wydarzeniami poprzedzającymi wojnę". Wynika z tego, że dla nich wojna zaczęła się dopiero w czerwcu 1941, gdy Hitler zrobił im Blitzkrieg. Na takie kłamstwa świat i Polska nie mogą się zgodzić. Tak jak na bezkrytyczne powtarzanie za Rosjanami, że Związek Sowiecki stracił na wojnie z rąk Niemców 27 mln obywateli! Od tej liczby trzeba odjąć miliony sowieckich obywateli zamordowanych przez ich własne państwo, zwłaszcza w latach 30. Statystyka nie kłamie, liczby po obu stronach rachunku musiały się zgadzać.

- Czy Polska powinna była podpisać pakt z Niemcami przeciwko ZSRR? Sugerowali to niedawno niektórzy historycy i publicyści...

- I razem z Niemcami przegrać wszystko? A przedtem uczestniczyć we wszystkich ich zbrodniach? Dla nas nie byłoby po wojnie litości! Walcząc u boku demokracji zachodnich (niezależnie od tego, jak nas potraktowały) ocaliliśmy narodowe imponderabilia - ważne nie mniej niż dobra materialne. "Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor". Jestem dumny, że te słowa wypowiedział w polskim Sejmie polski minister. Przyszłość narodów buduje się na wartościach, a nie na zbrodniach popełnionych na sąsiadach.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail