"Super Express": - Grzegorz Schetyna jako minister spraw zagranicznych to zaskoczenie?
Paweł Kowal: - Do jednej ze stacji telewizyjnych przyniosłem kiedyś talię kart i z wróżenia wyszło nam, że Schetyna (śmiech). Mówiąc serio, rozmawiałem z kilkoma osobami i rozważałem to jako jedną z możliwości.
- Fotel szefa dyplomacji pozwala na zwiększanie swojej popularności i prestiżu. Donald Tusk po latach ostrego wycinania Schetyny teraz na to pozwala? Nie zacznie w pewnym momencie znów go "wycinać"?
- Jeżeli PO powołała na to stanowisko Schetynę, to powinni mu w pracy pomagać. Nie podoba mi się to, że niektórzy w Platformie już uśmiechają się pod wąsem, mrugają okiem. To bardzo nie w porządku. Słyszę komentarze, że on właściwie nic nie będzie musiał, bo to załatwi za niego Tusk, tamto Bieńkowska, a inne prezydent...
Zobacz też: Opinie Super Expressu. Dr Rafał Chwedoruk: To nie jest autorski rząd Ewy Kopacz
- Pojawił się też pomysł przejęcia spraw zagranicznych i bezpieczeństwa przez prezydenta...
- To jest chore i antypaństwowe. Osłabianie szefa MSZ na wstępie, przez własnych współpracowników?! Zwłaszcza w takiej sytuacji na Wschodzie.
- To tylko dalszy ciąg wewnętrznej wojenki w PO. Stąd też przecież zaskoczenie awansem Schetyny.
- Grzegorz Schetyna będzie zapewne ulegał pokusie zaangażowania w sprawy Platformy, ale też kierowanie MSZ będzie od niego wymagało wiele czasu. Będzie zapewne trochę rozdarty. Tyle że tak naprawdę nie wiemy, co się dzieje w PO, która żyje swoim życiem. Trwa tam taka walka jak kiedyś w PZPR, kiedy natolińczycy zwalczali się z puławianami i my to z boku obserwujemy.
- Schetyna jako szef MSW i jako marszałek Sejmu był oceniany raczej dobrze.
- To prawda...
- Skąd zatem ta panika, że jak odejdzie Radek Sikorski, to będzie koniec świata?
- Ja tego szału przerażeń nie podzielałem. Schetyna jest zawodowym politykiem i wie, że do każdej roli musi znaleźć sobie dobrych współpracowników. Ma też coś, co w MSZ jest bardzo potrzebne. Chodzi o umiejętność poważnej rozmowy z opozycją i niezależnymi ekspertami. Zwłaszcza w bardzo poważnym kryzysie bezpieczeństwa Polski. Schetyna potrafi rozmawiać nawet z wrogami. To może być krok do przodu...
Zobacz też: Opinie Super Expressu. Mariusz Błaszczak: Słaby rząd na trudne czasy
- Krok do przodu, czyli będzie lepszym ministrem niż Radek Sikorski?
- Oni są bardzo różni... Sikorski skupiał się na budowie swojej pozycji i pozycji Polski w Europie. Miał lepsze momenty jak początek Partnerstwa Wschodniego. Tracił jednak na tym, że nie umiał wciągać do polityki zagranicznej i bezpieczeństwa ludzi spoza PO. Schetyna ma te umiejętności. Teraz trzeba go wspierać, by potrafił wciągnąć opozycję do polityki zagranicznej. I by potrafił wytłumaczyć innym członkom rządu, że im dłużej broni się Ukraina, tym dłużej jesteśmy bezpieczniejsi.
- Ewie Kopacz tego nie wytłumaczył. W tej jej słynnej metaforze z matką, która kiedy widzi ludzi z kijem, to "wpada do domu, zamyka się i opiekuje dziećmi"...
- Nie chcę z niej w tej sprawie kpić. Nie każdy jest wciągnięty w sprawy zagraniczne na tyle, by mieć świadomość konsekwencji zwycięstwa Rosji na Ukrainie. I tak, ktoś jednak powinien jej to wytłumaczyć.
- Weźmy zatem tę wypowiedź na serio. To zapowiedź polskiego izolacjonizmu? Radek Sikorski przez kilka lat atakował tę polską politykę jagiellońską. Może to kolejny krok?
- Wolę, żeby to był lapsus. Polska jest dziś mocno osamotniona w sprawie Ukrainy. Nie zgadzają się z nami Budapeszt, Praga, Bratysława. Pani premier powinna poprosić nowego szefa MSZ o raport o tym, co realnie Polska zrobiła. I okaże się, że oprócz gadania robiliśmy niewiele. Znacznie mniej niż Niemcy, Szwedzi czy Amerykanie.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail