"Super Express": - Odkąd zaczęły pojawiać się plotki o możliwym odejściu Radosława Sikorskiego z funkcji ministra spraw zagranicznych, podniosły się głosy, że w obecnej sytuacji geopolitycznej nie można zmieniać szefa naszej dyplomacji. Sikorski jest nie do zastąpienia?
Józef Oleksy: - Na pewno wyrobił sobie pozycję na arenie międzynarodowej, porusza się po niej swobodnie i ma wieloletnie doświadczenie w dyplomacji, co nie jest bez znaczenia w obecnej sytuacji, kiedy mamy wojnę na Ukrainie, a nasz kraj jest zaangażowany w różne układy.
- Pana zdaniem w tym nowym rozdaniu powinien jednak zostać na stanowisku?
- Nie przesądzam tego, ale uważam, że nie jest to najdogodniejszy moment na zmianę szefa polskiej dyplomacji. Oczywiście, o wszystkim zadecyduje nowa premier i układ wewnętrzny w Platformie.
Zobacz też: Opinie Super Expressu. Marek Król: Sprzątaczki sraczki
- Ci, którzy źle życzą panu Sikorskiemu, wskazują, że właśnie w obecnej sytuacji, kiedy mamy wzrost napięć między Zachodem a Rosją wynikający z sytuacji na Ukrainie, powinien już odejść. Okazał się nieskuteczny, niefrasobliwie porusza się po tym polu minowym i jest stale ignorowany przy rozmowach o przyszłości Ukrainy.
- Faktem jest, że Radosław Sikorski w sprawie Ukrainy działał dość buńczucznie i nie wszystkim w Europie musiało się to podobać. Z drugiej strony nie zrobił nic, co by sprawie Ukrainy na arenie międzynarodowej szkodziło. Nie do końca więc rozumiem zarzuty, które mu się stawia.
- Wieść gminna niesie, że nawet dla części jego obozu politycznego Sikorski jest obciążeniem ze względu na aferę taśmową, której jest jednym z bohaterów.
- Ta sprawa rzeczywiście jest niekorzystna dla Sikorskiego i problematyczna dla PO. Nie da się bowiem jej całkowicie zamieść pod dywan.
- Tym bardziej że w podsłuchanych rozmowach bardzo źle wypowiadał się o sojuszu polsko-amerykańskim. Niektórzy podkreślają, że to, co mówił w zaciszu restauracji, miało swoje konsekwencje w budowaniu relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Mówiąc krótko, zbyt je zaniedbał. Zgadza się pan z tym?
- Znam ten zarzut, ale w mojej ocenie stosunki z Waszyngtonem nie uległy pogorszeniu, a już na pewno nie ze względu na Radosława Sikorskiego. Inna sprawa, że już jego publiczne wypowiedzi są często zbyt frywolne i niezbyt przemyślane. To trochę obciąża jego hipotekę jako ministra spraw zagranicznych, ponieważ osoba sprawująca tę funkcję powinna wypowiadać się w sposób bardziej wyważony.
Zobacz też: Zdaniem naczelnego. Sławomir Jastrzębowski: Wyborcza ustaliła: Sienkiewicz jest winny!
- Bardzo go to, pana zadaniem, kompromituje i utrudnia sprawowanie tej odpowiedzialnej funkcji?
- To po prostu wyrazisty polityk. Moim zdaniem ta jego wyrazistość i barwność jest dobrym dodatkiem do rządu. Powiadam jednak - osobną sprawą jest kwestia taśm. Trzeba tę sprawę wyjaśnić.
- Sikorski ma być przymierzany do funkcji marszałka Sejmu. Nadaje się?
- Musimy pamiętać, że mianowanie go marszałkiem Sejmu byłoby dla niego awansem i nobilitacją.
- Zasłużoną?
- Cóż, obie funkcje są bardzo ważne, ale moim zdaniem powinien kontynuować swoją pracę na czele polskiej dyplomacji.
- Nie brakuje takich, którzy uważają, że zbyt ostre wypowiedzi pod adresem opozycji, w tym słynne słowa o dorzynaniu watahy, dyskwalifikują go jako kandydata na marszałka Sejmu, który musi być arbitrem elegancji, a nie politycznym siepaczem. Zgadza się pan?
- Jak mówiłem, o jego przyszłości zadecydują tendencje w PO. Niemniej z Radosławem Sikorskim różnie bywa. Jego wpadki i ostre wypowiedzi nie potwierdzają ostrożności i roztropności potrzebnej do bycia ministrem spraw zagranicznych czy marszałkiem Sejmu. Nie mogę mu jednak postawić takich zarzutów, które by go zupełnie dyskwalifikowały do sprawowania jednego czy drugiego stanowiska.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail