"Super Express": - Ewa Kopacz została wsadzona na minę przez Donalda Tuska czy były premier mógł nie mieć pojęcia, jak zostanie odebrana nominacja dla Igora Ostachowicza do zarządu Orlenu?
Dr Bartłomiej Biskup: - Zainteresowani nam tego nie powiedzą, ale wydaje się, że obietnica byłego premiera wobec ministra Ostachowicza, że wynagrodzi go jakoś za dobrą pracę, była dość oczywista. Zostało to jednak źle rozegrane i stąd problem. Była to zapewne jeszcze decyzja Donalda Tuska. To, kto, gdzie i jaką spółkę dostanie w nagrodę, odchodząc, to jednak rzeczy poza premier Kopacz. Może później, za kilka tygodni, ale nie teraz. Ona ma inne rzeczy na głowie: układanie rządu, godzenie tych frakcji, personalia i zbliżające się exposé.
- Donald Tusk i minister Karpiński mogli to zrobić bez jej wiedzy?
- Nie wykluczam, że to mogło być ustalone pomiędzy premierem Tuskiem i Ewą Kopacz, ale zostało to przeprowadzone dziwnym trybem, dość ostentacyjnie, stąd nowa premier musiała pokazać, że jest silna. I stąd ten nagły zwrot akcji.
- Ta demonstracja siły jej się opłaci?
- Przyznam, że to też chyba nie było dobrze rozegrane. Może na chwilę, ale na dłuższą metę i tak pozostanie wrażenie nepotyzmu. Tego, że stanowisko w państwowej spółce stworzono specjalnie dla ministra Ostachowicza. Te straty już są.
Zobacz też: Opinie Super Expressu. Jarosław Gowin: PO bez hamulców moralnych
- To zamieszanie sprawia trochę wrażenie, że po odejściu Donalda Tuska w PO zapanował chaos.
- Sprawia. Partie wodzowskie polegają przecież na tym, że jest jeden człowiek, któremu wszyscy inni biją pokłony do ziemi, boją się go, a on może zrobić z nimi wszystko. Ani Platforma, ani PiS nie są w stanie przetrwać odejścia kogoś takiego bez uszczerbku. Partia musi się układać na nowo, stąd dogadzanie tym frakcjom przez panią Kopacz przy układaniu gabinetu. Choć tu też chyba zapanował jakiś dziwny pośpiech. Wiceministra Królikowskiego już odwołano, choć rząd nie dostał jeszcze wotum zaufania!
- Ten rok do wyborów parlamentarnych to nie za mało czasu na układanie na nowo?
- Nie tylko za mało, ale po drodze będą aż trzy kampanie wyborcze! Kampanie są też momentem walki wewnętrznej, a dopiero co skończy się jedna, związana z odejściem Donalda Tuska. Powiedzmy, że wybory samorządowe jakoś już ułożyli, ale czekają ich jeszcze dwa wstrząsy. Chyba że sondaże spadną aż tak, że będą musieli znów grać jako zwarta drużyna. Trudno zgadnąć, czy to wyjdzie, bo to są ludzie mający swoje ambicje.
Zobacz też: Opinie Super Expressu. Antoni Mężydło: dobrze, że nie poszedł do Orlenu
- Tusk ma plany wobec swoich ludzi. Części przygotował miękkie lądowania, część chce wziąć do Brukseli. Czy to, że nie zostawił przy Ewie Kopacz jakiegoś "strażnika" w rodzaju Pawła Grasia, świadczy o tym, że na PO już machnął ręką?
- Może nie tyle machnął ręką, ale wydaje się, że nieco odpuścił. Postawa Donalda Tuska zarówno na sali sejmowej, jak i w różnych miejscach publicznych wskazuje na to, że już się tak nie przywiązuje do PO. Zapowiedział, że jeszcze raz pojawi się w kampanii wyborczej, ale raczej szuka sobie biura i ma luźny stosunek do tego, co się dzieje w krajowej polityce i Platformie. Może czuł się już tym zmęczony i odreagowuje?
- Kiedy rozmawiałem z politykami Platformy po ogłoszeniu jego odejścia do Brukseli, mieli jednak nadzieję, że będzie rządził zza kulis.
- Mieli nadzieję, że przynajmniej będzie PO pomagał. Tusk sam je w pewnej mierze potwierdzał, zapowiadając, że kampanii samorządowej nie odpuści. To się jednak zmieniło. Teraz mówi otwarcie, że pojawi się raz. Na wewnętrznych spotkaniach w PO oznajmia, że "dacie sobie radę". I Platformie może być ciężko.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail